hiperelokwencja albo cynizm służą zwykle trzem celom: zamaskowaniu własnych uczuć (których z różnych przyczyn nie wypada okazywać), pomniejszeniu skali wydarzenia (żeby zmieściło się w odpowiedniej szufladce umysłu), albo budowaniu własnego podprądowego wizerunku.
znam te mechanizmy, bo sam je w miarę świadomie stosuję i wiem, w czym mi pomagają. czasem jednak — przy pewnym rozmiarze wydarzeń — błyskotliwość, sarkazm czy neurotyczne porządkowanie świata (komu wolno, komu nie — uronić łzę) nie wystarczają. czasem rzeczywistości nie da się od razu komfortowo posegregować i efektownie zagadać (albo wyśmiać). kiedy trzeba zmierzyć się z własną nieodległą śmiercią, kiedy doświadcza się śmierci kogoś bliskiego, albo gdy anihiluje kilka(dziesiąt) osób tworzących w jakiś (lepszy czy gorszy) sposób istotną część przestrzeni semantycznej ostatnich lat — no to się nie da.
to znaczy, da się, ale robi się jakoś tak. nieadekwatnie.
PS. wczoraj masa ludzi szukała tu obrazka do słowa “żałoba”. dawno temu zrobiłem (nienajlepszy) rysunek z prezydentem, czarną wstążką i hasłem “w czerni panu do twarzy” – i google to dostrzegł. wczoraj, zasypany kliknięciami, zdecydowałem o (przynajmniej czasowym) ukryciu tego posta. w obecnym kontekście zaczął wyglądać niestosownie.
Dziękuję za ubranie w słowa moich myśli.
pełna zgoda
“lubie to”
…cię. zadzieram kiecę i lecę
tak, tak
wypada sie zgodzic albo milczec
Ciekawą interpretację zaproponował wczoraj jeden z gości (socjolog) TOK FM. Podjął wątek post-pogańskiego jednoczenia się w obliczu wroga/katastrofy, takiego tworzenia się wspólnoty na chwilę.
Po ustąpieniu zagrożenia taka niedojrzała, niewybudowana na wartościach wspólnota rozpada się, niestety. Taka nasza niedojrzałość, IMO.
@wronie
emocjonalny potlacz
tak, to Prawda: z jednej strony – uczucie i wrażliwość. z drugiej: hiperelokwencja albo cynizm.
z jednej: prawdziwe wartości – z drugiej, wiadomo.
trudne chwile pokazują, co jest naprawdę. i nie zakryje tego żadne pseudointelektualne wymądrzanie się.
Ludzie, którzy nie potrafią – Sercem, gdyż zapewne są go już do głębi go pozbawieni. zapiekli w swym cyniźmie – i oszołomieni swą elokwencją. nią zachwyceni…
jaki stąd płynie wniosek?
chyba nie muszę dodawać…
Ciekawe, czy emisja Katynia w prime-time i gesty byłego KGB-isty to tylko chwilowe pęknięcie tej maski…
jakie pęknięcie?!? to znakomity gest (i ruch) propagandowy; 100% wobec „Zachodu”.
„Katyń” = za rurę…
(= znaczy: nie będziemy umierać za… wiadomo.)
@makowski: tego czy będzie tym grał i w jaki sposób nie wiem, ale to już raczej poziom gospodarczy, gdzie przyznanie się do winy nie jest warunkiem współpracy międzynarodowej (inne przykłady: chiny, turcja)
chodzi nam chyba o różne rzeczy. mnie o relacje między nami a rosjanami, myślę o poszczególnych rosjanach, wychowanych na obowiązującej w ich kraju narracji (porównaj niemców i ich konsekwentne od kilkudziesięciu lat bicie się w piersi, instalację pamięci pomordowanych żydów na jednym z placów berlina itd.)
rosjanie też w końcu zaczną pracować nad swoją historią. może zaczną od tej katastrofy, podporządkowali media władzy, ale katyń przepuścili, a to może otworzyć dyskusję
(imho) mylisz się, gdyż Narody się (jednak) różnią. i to nie żaden rasizm; ale determinizm, znaczy: historyczno-biologiczny – w rosji, od 700 lat – wyrzynano wszystkich „nieposłusznych”. najpierw Tatarzy (= „obcy”), później już swoi (choć też trochę „obcy” bo i Carstwo „niemieckie” i stalin…)
tam myśli się tak, jak Władza (= każe).
a niemcy – zostali zmuszeni, a później już sami wykonali – ogromną pracę „wychowującą” społeczeństwo…
to tak, jak z hodowlą Lisów: każdy hodowca ci powie, że usuwa się agresywne sztuki; coby futra nie pogryzły (= sobie).
a w efekcie – masz populację „łagodną” (dominująco).
ja wiem: dziwnie brzmi taki pogląd, ale…
(pozatem: nie przesadzajmy z tym biciem się w piersi, niemców. jedni się bili, inni udawali, a jeszcze inni – nie. jak u nas. sam pamiętam Miłego Starszego Pana w berlinie, w latach 80. co mówił: tak, teraz ten plac się tak nazywa; ale wsześniej to był… i tu nazwisko jakiegoś hitlerowskiego dygnitarza. ot, tak – mówił: bo widział, że my – nie stąd…)
jestem znużony szumem we wszystkich kanałach. zasypywaniem emocji — słowami.
analitycy — zanalizowują się do omdlenia.
dociekliwi — szukają spisków — Tuska, Ruska albo innego Cuibono.
aktywiści — Stadion subito! krzyczą. głośno.
społecznicy — zakładają Pokolenie TU-154. (naprawdę).
cynicy — nieustannie zaznaczają odrębność. i też zakładają Pokolenie TU-154.
nerwowy słowotok, hałaśliwa integracja, spazmatyczna indywidualizacja.
a cisza? no przecież była minuta. nawet dwie.
eskapizm, nazywany niekiedy znużeniem – też jest formą ucieczki…
(gdyż problem jest, nawet, gdy zamykamy oczy.)
Cisza może powodować myślenie i choroby serca.
W ciszy człowiek jest sam i nie ma do czego przyłożyć dla porównania.
Nie lubią ciszy.
@vontrompka – dodałbym do Twojej listy tych, którzy mają nadzieję na to, że coś ważnego na tej śmierci powstaje…
@wronie: tak, hodowcy Wspólnoty. ale też polityczni Kreatorzy, którym myli się rzeczywistość medialna z faktyczną:
Kiedy pierwszy szok minął, ludzie zaczęli zachowywać się zaskakująco trzeźwo. Na plac Piłsudskiego przyszło niecałe 100 tysięcy, chociaż media trąbiły o spodziewanych 1,5 mln. Pociągi do Warszawy jechały puste…
Byłem dwa razy pod Pałacem Prezydenckim. Nie widziałem (chyba w ogóle) zapłakanych, których tak chętnie wychwytują i podkreślają w przekazie reporterzy. Raczej gapiów, owszem, zadumanych i poważnych, ale bardziej pstrykających fotki z komórki niż modlących się. W sobotę, bezpośrednio po katastrofie, tego smutku było więcej; w czwartek – było już mniej uczestnictwa a więcej lurkerstwa. Trauma? Wspólnota? Nie, raczej widowisko.
1dni Trzeźwo, inni nie. nie ma: „Ludzi”. każdy jest osobno.
i właśnie dziś rano przeczytalem, bez zwiazku – chyba…
a on miał powody (i Argumenty), coby się (po-)czuć „częścią”…
a jednak.
tak, słusznie.
chciałbym tylko podkreślić, że tych Całości, Ludzi, Narodu, też wcale nie było. no może coś było przez chwilę, na początku. bo Śmierć zawsze wstrząsa. ale za długo pompowany patos pęka w groteskę, a w najlepszym razie obojętnieje.
i nastąpił niesłychany rozjazd między medialnie wykreowaną niby-Rzeczywistością, a faktycznym światem. pewnie, kiedyś zdarzały się manipulacje propagandowe; ale teraz Kreatorzy uwierzyli w rzeczywistość, którą stworzyli…
uwierzyli?
ktoś mi zwrócił uwagę, że wszystkie programy (np.) Tewałenu — nadawały to samo; nie dlatego, że „żałoba” — tylko dlatego, że Reklam nie ma; i szkoda dawać reklamodajne programy — w czasie „jałowym”…
może to przesada; a może nie…
@vontrompka
Zostawmy na chwilę szum informacyjny. Bierzesz pod uwagę, że cokolwiek pozytywnego może na tym smoleńskim pogorzelisku kiełkować?
@wronie: nie.
lecz co by nie mówić- poniewczasie Narut regauje grubo, jak przystało na najzabawniejszy w Obozie:
– jakie jest topowe danie na lotnisku w S.?
– kaczka po katyńsku i zimny lech.
indżoj!