głęboko wstrząsnęło mną, gdy usłyszałem tę piosenkę śpiewaną dyszkantem przez pana w klubie gejowskiem:
Męska rzecz – dognać w biegu i uśmierzyć grzywy fal…
Nasza rzecz – stać na brzegu, stać i wierzyć i patrzeć w dal…
Jeszcze się tam żagiel bieli, chłopców, którzy odpłynęli,
nadzieja wciąż w serc kapeli na werbelku cicho gra,
bo męska rzecz być daleko, a kobieca – wiernie czekać,
aż zrodzi się pod powieką inna łza, radości łza.
Wczułem się po prostu i prawie zerwałem się z miejsca, mając tę pieśń na ustach. Zmiarkowałem się jednak w porę…
Ale zostałem poruszony wielokrotnie i do głębi, szczególnie – łakomymi spojrzeniami rzucanymi przez przystojniaków zza otaczających stolików. Na szczęście chronił mnie Adam. Bo N. miała zakaz dotykania.
Co robiłeś w klubie gejowskim?:-)
piłem piwo
a dlaczego N. miala zakaz dotykania?
żeby przystojne ciacha ze stolików obok nie straciły zainteresowania :>