Poznałem Suresha w pociągu Kanchipuram – Chennai. Młody chłopak, jakieś 20 lat, z wysypanym wąsem, nieśmiały ale ciekawy świata – zaczepił mnie, tak jak zaczepiały mnie setki innych, często upierdliwych Hindusów. Z nim się jednak gadało wyjątkowo miło. Okazało się, że studiuje informatykę, kończy jakiś poziom i niedługo będzie szukał pracy. Dojechaliśmy do Chennai, wysiadł dwie stacje przede mną, przedtem wymieniliśmy się mailami. To się często zdarza w drodze, ale tym razem już w kafejce w Chennai przeczytałem pierwszy list od niego. Gorąco przepraszał, że nie odniósł się do mnie z należytym szacunkiem, bo dopiero na końcu spotkania dowiedział się, że jestem od niego sporo starszy… w Indiach wiek bardzo silnie definiuje relacje między ludźmi, więc w kilku kolejnych mailach musiałem go uspokajać, że nic się nie stało i żeby dał spokój z tym “sir”… w końcu dał się przekonać.

Od tej pory pisujemy do siebie od czasu do czasu. Dziś dostałem od niego nowinę – dostał pracę, staż właściwie, w Tata Consultancy Services. W Indiach wszystko jest Tata, samochody, koparki, elektrownie, sieci komórkowe, firmy software’owe… to duży sukces tego chłopaka, bo firma jest ogromna i daje wielkie możliwości. Będzie pewnie robił ekrany jakiegoś systemu, po którym potem Ty, Czytelniku, będziesz sobie klikał, myśląc, że powstał w Redmond… Zatem tworząc nowy dokument w wordzie albo rysując schemat w visio pomyśl o ciepło młodym Sureshu, który gdzieś w odległym Chennai lepi dla Ciebie nowe, jeszcze lepsze formatki.

Powodzenia, Suresh!

 1 
  1. dobrze…

    1

co Ty powiesz

filtr antyspamowy jest nierychliwy. wiem o tym.