(autor oryginalnej fotografii nieznany)
Czyli od jedynego w miarę szczerze przeżywanego w Polsce święta – święta zmarłych (w ten dzień każdy płacze nad swoim przemijaniem, można założyć, że to akurat robi szczerze) – do plastikowych, obleśnych i pozbawionych głębi świąt bożego narodzenia. Zapyziały (chwilowo słoneczny, ale to tylko takie preludium i zmyłka) listopad i grudzień radośnie rozświetlą wam Nestle do spółki z Sony i General Motors. Lada dzień zacznie zewsząd rozbrzmiewać ogłupiające dżinglbells, ze skrytek w centrach handlowych wypełzną pognieceni i przykurzeni mikołajowie i ustawią się w kolejce do kosmetyczki na zabieg przyklejenia uśmiechu.
Nie wiem, jak wy, ale ja tuż przed tym handlowym orgazmem zamierzam się ewakuować. Jest mi naprawdę przykro, ale swoją konsumpcją nie przyczynię się do wzrostu PKB w mojej ojczyźnie.