jedna strona: http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_060204/swiat/swiat_a_8.html
druga strona: http://dziennik.pap.com.pl/index.html?dzial=POL&poddzial=POLI&id_depeszy=18252139
a o co chodzi: http://www.uriasposten.net/pics/JP-011005-Muhammed-Westerga.jpg

– Poszukujemy programistów, proszę opowiedzieć o pańskim doświadczeniu.
– Skończyłem technikum leśne, potem przez trzy lata pracowałem jako operator zgrzewarek klinowych, a potem zatrudniłem się w firmie produkującej stolarkę okienną. Teraz jestem bezrobotny, ale mam dużo energii i entuzjazmu i myślę, że spełniam państwa wymagania co do tego stanowiska.
– Eee.. ale.. panie Kazimierzu, czy pan umie programować? W jakimkolwiek języku?
– Nie wiem, jeszcze nie próbowałem. Ale to żaden problem, na pewno się szybko nauczę!

Nie wybrałem go oczywiście. Było jasne, że się zupełnie nie nadaje, że jest całkowicie niekompetentny a przy tym żenująco wprost bezczelny.

Okazało się jednak, że zdaniem jakiejś części komisji rekrutacyjnej operator zgrzewarek ma całkiem duże szanse dobrze sprawdzić się jako programista. Od trzech miesięcy pracuje więc w naszej korporacji, chociaż nie umie zbyt wiele (a może i nic) i wbrew obietnicom wcale się szybko nie uczy. Ponieważ brak mu kompetencji, nie dostaje zbyt wielu zadań i czas może wypełniać innymi działaniami. Dzięki szeroko rozwiniętym soft skills zdążył już wykopać kilku kolegów mówiących głośno o pewnych brakach w jego wyszkoleniu. Jego bezpośredni przełożony z zachwytem przyjmuje wszystko, co ten, odpowiednio się nachylając, szepnie mu na ucho.

Zbliża się już 100 dni jego zatrudnienia, więc z tej okazji na naszym firmowym portalu poumieszczał anonimowe posty, które wychwalają go jako świetnego kolegę i wybornego fachowca. Przekonał jakoś administratora i wsadził baner “Kazimierz jest Wielki” na głównej stronie portalu. Ktoś (ciekawe kto) rozpuścił wieści, że z okazji tej studniówki należy przygotować jakiś miły i zabawny wierszyk, chwalący kolegę Kazimierza i umieścić go pod nazwiskiem na forum naszej korporacji. Kilku kolegów sprawnie wyczuwających, skąd wieje wiatr, utworzyło chórek i ćwiczy pieśń dziękczynną za sprowadzenie go nam do zespołu.

Niestety, moja przyszłość w tej korporacji jest niepewna. Ostatnio fałszuję i w dobrze zharmonizowanym chórze brzmię dość kiepsko, wręcz wywrotowo. Nadal nie mam żadnej laurki ani prezentu. Wierszyki wychodzą mi tylko białe i takie defetystycznie dwuznaczne, chociaż przecież ze wszystkich sił próbuję nadać im radosny wydźwięk.

Niebo gwiaździste nade mną a microsoft word przede mną i wiem, że muszę się bardzo postarać. Nie mogę zmienić Kazimierza, ale zdaje się, że on chyba może zmienić mnie.

my też szukamy point do naszych opowiadań, bo tak szybko odchodzą. światowy dzień solidarności z chorymi na grafomanię