– Poszukujemy programistów, proszę opowiedzieć o pańskim doświadczeniu.
– Skończyłem technikum leśne, potem przez trzy lata pracowałem jako operator zgrzewarek klinowych, a potem zatrudniłem się w firmie produkującej stolarkę okienną. Teraz jestem bezrobotny, ale mam dużo energii i entuzjazmu i myślę, że spełniam państwa wymagania co do tego stanowiska.
– Eee.. ale.. panie Kazimierzu, czy pan umie programować? W jakimkolwiek języku?
– Nie wiem, jeszcze nie próbowałem. Ale to żaden problem, na pewno się szybko nauczę!
Nie wybrałem go oczywiście. Było jasne, że się zupełnie nie nadaje, że jest całkowicie niekompetentny a przy tym żenująco wprost bezczelny.
Okazało się jednak, że zdaniem jakiejś części komisji rekrutacyjnej operator zgrzewarek ma całkiem duże szanse dobrze sprawdzić się jako programista. Od trzech miesięcy pracuje więc w naszej korporacji, chociaż nie umie zbyt wiele (a może i nic) i wbrew obietnicom wcale się szybko nie uczy. Ponieważ brak mu kompetencji, nie dostaje zbyt wielu zadań i czas może wypełniać innymi działaniami. Dzięki szeroko rozwiniętym soft skills zdążył już wykopać kilku kolegów mówiących głośno o pewnych brakach w jego wyszkoleniu. Jego bezpośredni przełożony z zachwytem przyjmuje wszystko, co ten, odpowiednio się nachylając, szepnie mu na ucho.
Zbliża się już 100 dni jego zatrudnienia, więc z tej okazji na naszym firmowym portalu poumieszczał anonimowe posty, które wychwalają go jako świetnego kolegę i wybornego fachowca. Przekonał jakoś administratora i wsadził baner “Kazimierz jest Wielki” na głównej stronie portalu. Ktoś (ciekawe kto) rozpuścił wieści, że z okazji tej studniówki należy przygotować jakiś miły i zabawny wierszyk, chwalący kolegę Kazimierza i umieścić go pod nazwiskiem na forum naszej korporacji. Kilku kolegów sprawnie wyczuwających, skąd wieje wiatr, utworzyło chórek i ćwiczy pieśń dziękczynną za sprowadzenie go nam do zespołu.
Niestety, moja przyszłość w tej korporacji jest niepewna. Ostatnio fałszuję i w dobrze zharmonizowanym chórze brzmię dość kiepsko, wręcz wywrotowo. Nadal nie mam żadnej laurki ani prezentu. Wierszyki wychodzą mi tylko białe i takie defetystycznie dwuznaczne, chociaż przecież ze wszystkich sił próbuję nadać im radosny wydźwięk.
Niebo gwiaździste nade mną a microsoft word przede mną i wiem, że muszę się bardzo postarać. Nie mogę zmienić Kazimierza, ale zdaje się, że on chyba może zmienić mnie.
Co w człowieku jest niezmienne?
“Świat stworzony jako dobry uległ zaciemnieniu na skutek wolnych aktów stworzonych istot. Obecnie jest miejscem próby, którą przechodzą ludzkie dusze.” (J.K.)
Odwagi! :)))
he, no nie wiem, jak z mojego bloga, tylko lepsze…
good_news, to fundamentalne pytanie:) męczę się z nim od dość dawna.
x, kupiłaś “Skrzydlate słowa”? :>
leniuch, miszczu…
Coś Ty! 1216 stron w twardej okładce = nowa półka, na którą nie mam już miejsca w moim domu, gdzie na mnie przypada zaledwie 10 m2. I wszędzie stoją książki… ukochane, nie do usunięcia. I te mi wystarczą ;)
złapałem!mam to! yeti – wszyscy o nim mówia a nikt go nie widział.
Tak mi sie napatoczyło.