– Mieli wyremontować pozostałe sale, ale zgłosił się poprzedni właściciel…
– No proszę, widzi pani. A o ile się pani założy, że to pejsaty?
– Podobno mieszka w Ameryce…
– Ano właśnie!
– Nasze ulice, ich kamienice…
“Ja wiem, pani rozumie”. Tak rozmawiają zwykli Polacy. Czy Polacy są antysemitami? Owszem, bywają, ale przede wszystkim bywają nierefleksyjnymi idiotami, posługującymi się wąskim kanonem stereotypów, klepiącymi bezmyślnie w kółko te same prostackie formułki, których właściwego sensu już nawet nie rozumieją. W swojej bezrefleksyjności nie wyróżniają się specjalnie spośród innych nacji, natomiast dość głupio wybrali sobie obiekt niechęci. Taka nienawiść do obiektu, który praktycznie nie istnieje; większość Polaków nie widziała żywego Żyda, chyba że takiego wycieczkowego na Umschlagplatzu.
Ale to wszyscy wiedzą, nic nowego nie napisałem. Wkurwia mnie ten ludowy antysemityzm, wielu innych też wkurwia. Natomiast to, co mnie załamuje – a to gorsze niż wkurwienie – to jego podłoże: brak zaufania między ludźmi i brak wiary w to, że można coś osiągnąć własnymi siłami. Ludzie wierzą, że jeśli ktoś coś ma, to albo Żyd, albo złodziej. Wierzą, że sami nic nie osiągnęli, bo ktoś się na nich uwziął, złamał im pięknie zapowiadającą się karierę, albo nakradł, kiedy oni zachowali krystaliczną uczciwość. Trzydzieści – więcej? – milionów nieudaczników, zdominowanych przez Żydów i Kulczyków. Spiskowców i gangsterów.
To Polska solidarna – solidarnością nierobów i frustratów, którym się należy. Jeśli mam o coś pretensje do pana prezesa K., to nawet nie o tego kolesia, którego trzyma w Sejmie po swojej prawicy, a który uznał za konieczne tłumaczenie się ze swojego polskiego rodowodu, bo ktoś oskarżył go o pokazywanie nieobrzezanego penisa. Bo antysemityzm i jego różne prymitywne oznaki to sprawa wtórna. Mam do prezesa K. Wściekłość i Żal (przez duże W i duże Ż) o to, że sieje nieufność, nienawiść i dzieli, zamiast łączyć. Wskazuje wrogów, nie wskazuje celów do osiągania. Promuje podejrzliwość, nie umie zarazić entuzjazmem i optymizmem. Bezczelnie wmawia, że nietolerancja jest cnotą, że kłamstwo, gdy skuteczne, jest usprawiedliwione, że… małe jest piękne.
Nie jest, nie jest, nie jest.
Oczyścić podłoże i zmienić siewcę. A potem to już można i trzeba siać, siać…