stary generał zakłada mundur
wie, że kurz bitwy go nie ubrudzi
najwyżej sos ze strogonowa w kantynie
armia sił pokojowych nie chce Napoleonów
stary generał zapina pas
prostuje się, wciąga brzuch i staje na baczność
sflaczałe rysy układa w stanowczy grymas
rozkazuje kotu zejść z łóżka
stary generał zakłada rogatywkę
matowym wzrokiem przebiega postać w lustrze
obce transplantowane ciało
fantom w operze nieadekwatnych marzeń
stary generał zdejmuje mundur
równa kant spodni, wygładza poły marynarki
staje w kalesonach przed oknem
wyjmuje pistolet z kabury
(“You Oughta Know”, Alanis Morissette, 1995)
na wpół zapomniane nieostre szaro-szare twarze
sztywny garniturek komunijny, łódka na Mazurach
wódka Baltic i sałatki w kolorach orwo
zdjęcia, pamiętniki, nagrania, przeszłość w konserwie
trzymamy je na dowód, że faktycznie się odbyła
gdyby kto pytał – mamy alibi: byliśmy
to uspokaja, daje jaką taką stabilność
jak pod stopami gruba kra na rzece
wypadają mi z rąk kolejne kawałki tej układanki
zdjęcia w jakichś pudełkach w jakichś szafach w jakichś mieszkaniach
taśmy na szpulach milczące po śmierci magnetofonu
czasem miesiące i lata znikają w czarnych foliowych torbach
albo nad kuchenką gazowa
wniosek, że wzbudzam emocje. to chyba dobrze
ale coraz mniej jest dowodów, że nie tylko jestem, ale i byłem
że nie dryfuję znikąd donikąd
pod twoją obronę uciekamy się, ciemnoszary garniturze
naszymi pustkami racz nie gardzić w portfelach naszych,
ale od wszelakich deadline’ów racz nas zawsze wybawiać, wełno chwalebna i błogosławiona
o pani nasza, marynarko nasza, kamizelko nasza, w prążki nasza
z klientem naszym nas pojednaj, dyrektorowi naszemu nas polecaj, naszej sekretarce nas oddawaj.
amen.