na wpół zapomniane nieostre szaro-szare twarze
sztywny garniturek komunijny, łódka na Mazurach
wódka Baltic i sałatki w kolorach orwo
zdjęcia, pamiętniki, nagrania, przeszłość w konserwie
trzymamy je na dowód, że faktycznie się odbyła
gdyby kto pytał – mamy alibi: byliśmy
to uspokaja, daje jaką taką stabilność
jak pod stopami gruba kra na rzece
wypadają mi z rąk kolejne kawałki tej układanki
zdjęcia w jakichś pudełkach w jakichś szafach w jakichś mieszkaniach
taśmy na szpulach milczące po śmierci magnetofonu
czasem miesiące i lata znikają w czarnych foliowych torbach
albo nad kuchenką gazowa
wniosek, że wzbudzam emocje. to chyba dobrze
ale coraz mniej jest dowodów, że nie tylko jestem, ale i byłem
że nie dryfuję znikąd donikąd
jestem wstrząśnięty, pozytywnie wstrząśnięty
kłaniam się
i powoli idę w kierunku drzwi
czasami znajdujesz sie w puszce innego człowieka
bo taki barter jest
ty komus ktoś tobie
artysci docenieni tylko po śmierci nigdy sie nie dowiedzą, jak wiele zrobili
puszki mają różną pojemnosc
nie zrobisz całemu swiatu dobrze
ani sobie zawsze