Tego się właśnie obawiałem: że przy 460 osobach w jednej wannie utrzymanie szczelności będzie fikcją – powiedział minister czystych rąk Zbigniew Kąpalski, odnosząc się do przecieku z tajnego mycia głowy wybranym posłom. Kąpalski zapowiedział, że skonsultuje się z marszałkiem Sejmu Bronisławem Kompielowskim w całej sprawie.
– Bardzo krytycznie oceniam tego typu sytuację, gdy mydliny przedostają się do opinii publicznej – powiedział minister, wciąż jeszcze z pianą na ustach. – To tylko dowodzi, że rzeczywiście nie można dbać o higienę członków o szczególnym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa – dodał. Według ministra, widać jasno, że “prawa hydrostatyki i hydrodynamiki zdecydowanie kuleją w praktyce”.
Kąpalski dodał, że nie wie, kto mógł popuścić. Wyraził zarazem przypuszczenie, że winny był wadliwy zaworek. – Albo może ktoś nielegalnie chlapnął z wanny – dodał.
– Nasze zaworki są sprawne – podało biuro prasowe Kancelarii Sejmu. – Wszystkie procedury dotrzymania szczelności zostały dochowane. Posłom odebrano wszystkie butelki, prywatne myjki, płetwy i kaczuszki. Zaworki zostały sprawdzone i opieczętowane, zresztą wyciek pojawił się poza obszarem działania Kancelarii. Może któryś z posłów nabrał wody w usta?
Wiadomo nieoficjalnie, że minister Kąpalski przygotowuje nowe, poprawione prawo o cieczach. Według nowej ustawy dany poseł zanurzony w cieczy straci na diecie, chyba że trzy razy wyprze się chlapania. Opozycja już zapowiada protesty i okupację Łazienek.