Kiedy pani Ania wsiadła do autobusu, Majuszczyk zdecydował, że dzień nadszedł.
Majuszczyk miał sześćdziesiąt cztery lata, od dawna żył bez żony, był kierowcą autobusu szkolnego i nienawidził swojej pracy. Nienawidził wyrostków, których woził, za ich pryszcze i buzujące hormony, znajdujące ujście w sprośnych żartach i obleśnych historyjkach, docierających do Majuszczyka zza pleców. Nienawidził też pani Ani, względnie młodej nauczycielki, która czasem podjeżdżała autobusem do szkoły. Jej duży biust, zbyt silny makijaż i za mocne perfumy budziły w nim odrazę. Tej nienawiści nikt nawet nie przeczuwał – Majuszczyk skutecznie krył ją pod milczącym, jakby przepraszającym uśmiechem. Za przymus maskowania nienawidził ich jeszcze bardziej.
W Żerdziskach autobus wjeżdżał na prom, żeby przeprawić się przez rzekę, rozlaną leniwie w tych okolicach. Był mały ruch, na promie był jeszcze jeden samochód i trzech pieszych. Majuszczyk zaparkował przy końcowej barierce. Wszyscy siedzieli w autobusie, bo na zewnątrz padało. „Teraz” – pomyślał Majuszczyk. Przymknął oczy, przeżegnał się, bardzo pewnie i spokojnie uruchomił silnik, zwolnił ręczny, wcisnął gaz i puścił sprzęgło. Autobus gwałtownie wierzgnął, przebił barierkę i wpadł do rzeki.
Kiedy następnego dnia specjalny dźwig rzeczny wyciągnął autobus z mielizny, szkolne ciało pedagogiczne postanowiło nie karać Majuszczyka, uznając zdarzenie za nieszczęśliwy wypadek starego pracownika. Poza kilkoma przeziębionymi uczniami i lekko uszkodzonym pojazdem nie było żadnych strat. Postanowiono jednak kierowanie autobusem powierzyć komuś młodszemu, a Majuszczykowi zaproponować mniej odpowiedzialne i bezpieczniejsze stanowisko palacza w szkolnej kotłowni. Majuszczyk nie oponował. Ogień cenił znacznie wyżej niż wodę.
Widzę często takich Majuszczyków. Widzę ich codziennie w telewizji. Swoimi cynicznymi uśmiechami i gadką o wartościach maskują nienawiść do swoich rodaków i wszystkich, którzy nie są tak samo przeżarci nienawiścią, jak oni sami.
będzie następny Odcinek.
czarownice się pali a nie topi, a drzwiczki do pieca mają zamek tylko od jednej strony.
tres rządząca!!!
makowski: musi być.
Ani chybi, spali szkołę do fundamentów. I przejdzie do pracy w straży pożarnej w charakterze dyspozytora.
Czy aby tego nie było w prasie? A może nie było, bo zatuszowano? W każdym razie, wierzę w Majuszczyka.
rewelacja :)
no niezle niezle… ale niestety zazwyczaj taki majuszczyk nigdy sie nie odwazy, tylko zalewa robaka po pracy. Prawo do ekstremalnych zalaman nerwowych maja tylko bohaterowie filmow :/
Za kierownicą siedział oczywiście Roland Topor