KSP, von, wtf
34-letni Jerzy S. zabarykadował się w swoim mieszkaniu i groził, że rozbije atom. Na miejsce błyskawicznie przybyła jednostka jądrowa policji, która ewakuowała Warszawę i odcięła dopływ pierwiastków z grupy lantanowców. Sytuacja zaczęła wyglądać dramatycznie, gdy przez nieszczelne okno wydostało się kilka dziwnych kwarków.
Na miejsce skierowano także policyjnego negocjatora, który nakłonił Jerzego S. do otwarcia drzwi. Wtedy jednak desperat rzucił się na funkcjonariuszy z nie wiadomo skąd wziętym durszlakiem kuchennym, przez który zamierzał ich przetunelować. Na szczęście durszlak oblepiony był zaschniętym makaronem i stróże prawa poskromili lokatora za pomocą odpowiedniej bariery potencjału. Mimo to potrzeba było aż pięciu policjantów, aby doprowadzić agresora do radiowozu. Jerzy S. opluwał pojazd i lżył funkcjonariuszy emitując pod ich adresem wiązki zaczynające się na różne litery alfabetu greckiego.
Policjanci zabezpieczyli w mieszkaniu aresztowanego wszystkie atomy oraz tłuczek.
Po przebadaniu mężczyzny na izbie wytrzeźwień okazało się, że miał on około 0,5 kilorentgena we krwi. Wyjaśniło się także, że Jerzy S. nie miał kwalifikacji do rozbijania atomu, chociaż podawał się za magistra inżyniera fizyki. Prawdopodobnym powodem nietypowego zachowania mężczyzny było słabe oddziaływanie z żoną.
Jerzy S. noc spędził w policyjnym areszcie, a kiedy odpromieniował — policjanci przedstawili mu zarzuty.
Teraz grozi mu do 5 miesięcy więzienia i utrata licencjatu.
—
inspiracja oczywiście z serwisu policyjni.pl