wyszło tak jakoś, bez planu, że wczoraj skończyłem znakomitą „Miedziankę” Filipa Springera — a dziś tam się znalazłem. dla tych, co nie czytali: było miasteczko – nie ma miasteczka, kilkaset lat historii, po której zostało cegieł na pastwisku i kilka okolicznych domów. miasto przetrwało wojnę, ale nie dało rady rabunkowemu wydobyciu rud uranu. wzgórze pod Miedzianką przeryto korytarzami, domy zaczęły się zapadać, w końcu – trochę ponad 40 lat temu wyburzono je w całości. dziwne uczucie, stąpać między krowimi kupami, tam, gdzie kiedyś był rynek i kamieniczki i ludzkie życie.
a jeszcze wpadliśmy do Strzegomia, bo bazylika zachęcała z szosy. Strzegom, taka nazwa, która gdzieś tam kołacze, ale z niczym się nie kojarzy, aż w końcu materializuje się – koślawo, jak to polskie miasteczko, jak to w moim oku.
zawsze używam odzieży z klasą (kiedyś dam sobie zrobić zdjęcie)
ciułała rdzawa rządzi
(aka ma monopol)
Czyta się rewelacyjnie.Parę lat wcześniej radio Ram z Wrocławia przygotowało również świetne słuchowisko pt. “Miedzianka – zemsta Stalina za Uran”, które – tak mi się wydaje – mogło Filipa Springera zainspirować do napisania swojego solidnego reportażu. Mam nadzieję, że nie spamuję, zamieszczając na koniec link do słuchowiska. Pozdrawiam.
http://www.radioram.pl/articles/view/6720/Miedzianka-zemsta-Stalina-za-uran-Sluchowisko
tak: w 1980 te okolice (+ mnie) zadziwiały…
ach, i w opisie książki jest błąd, znaczy: nieprawda. Rudy uranu w tamtych okolicach (ale chyba akurat nie w Miedziance, chyba…) wydobywano jeszcze przed Armią Czerwoną, tfu. (choć w niewielkich ilosciach, gdyż wiadomo.)
tak, tak, w Miedziance też wydobywano uran – chyba nie były to najbogatsze złoża, ale skutek ich wydobycia był najpoważniejszy: zniknięte miasto.
oj, tam; oj, tam: byłem tam w latach 80. długo (2 tygodnie jeździliśmy od miasteczka do miasteczka, od dziury w ziemi do dziury) — wielu rzeczy (już) nie było… chyba nie mam zdjec z miedzianki — ale jakieś kopalnie pod kowarami (tak: rudy) to chyba znajdę (kiedyś)…
a może nawet i byliśmy tam? 3 kroki stamtąd byliśmy na pewno…