Odkąd pozbyliśmy się wszystkich Wariatów, w naszym Mieście żyją wyłącznie Psychiatrzy. Dr Bojendas prowadzi sklepik spożywczy, dr Parzygłowska ma modną kawiarnię, a prof. Unimętalski z sukcesami trenuje piłkarzy, wyłącznie studentów psychiatrii. Trzymamy jeszcze Psychologów, ale na wszelki wypadek w osobnej dzielnicy, ściśle oznakowanych testami Rorschacha. Cudzoziemcy mogą u nas mieszkać, ale wszystkich obowiązkowo dokarmiamy potrójnymi dawkami valium. W domu Wariatów urządziliśmy muzeum, ku Przestrodze.
Dobrze się żyje w naszym Mieście. Niestety, są wśród nas tacy, którzy wciąż odczuwają potrzebę uprawiania zawodu. Gumowe psychodolls diagnozowane w domowych zaciszach czy rozrywkowe symulacje Wariatów, które tolerowaliśmy mimo ewidentnego braku powagi, zdają się niektórym nie wystarczać. Nieodpowiedzialność tych osobników, po kryjomu badających własnych Kolegów, a w czasie nocnych orgii przebierających się nawet w kaftany, prowadzi do niepotrzebnych zaburzeń i grozi stabilności świętej Normy.
W związku z tym informujemy, że z dniem dzisiejszym zabronione są białe kitle, a kaftany, młoteczki i bloczki receptowe należy zdać w odpowiednio oznakowanych punktach dzielnicowych. Osoby nieprzestrzegające tego rozporządzenia zostaną osadzone w Domu Psychiatry na czas niezbędny do resocjalizacji.
(-) Omam.
Valium? Rather clozapine/haloperidol.
stare, wiadomo. ale coś brzęczy mi ostatnio “Valium would have helped that bash”…
valium, mniam!
OJ tam oj tam często istnieje P a także W naraz… tylko niekt orzy się wstydzą :-P