Koty, dużo kotów. Takie zwierzęta mieszkające w internecie. Ostrzegam.
Bo Kuching, główne miasto Sarawaku, prowincji na Borneo, znaczy po malajsku „kot”. To bardzo dobry pretekst, żeby ufundować liczne pomniki i figurki kotów. Jeśli ktoś miał zamysł, by w mieście było więcej kotów z betonu niż z mięsa, to doskonale mu to wyszło.
Jedno z głownych skrzyżowań zdominowała figura modelowej rodziny: kotka z oddaniem wpatrzona w męża wpatrzonego w dal, liczne kocięta bawią się beztrosko wśród spalin i międzynarodowych koncernów żywienia przetworzonego.
Na wjeździe do Kuching podróżnych wita kot z wąsem zbrojeniowym.
Na wzgórzu za miastem postawiono solidne muzeum kota. Zgromadzono w nim wszystko, co autorom ekspozycji w jakikolwiek sposób skojarzyło się z tematem: od chińskich kotków z łapką, przez plakat Aliena (po włosku) ozdobiony Sigourney Weaver ze zgadnij kim czym, okładkę płyty Cata Stevensa, po koci nagrobek. Blisko wejścia patrzy na nas kot z watoliny:
Na ścianach wiszą memy z czasów, kiedy nie było demotywatorów peel.
Wśród setek figurek – koty ze sprawnością “wazonik”.
W szklanej pułapce gną się plastikowe modelki uprawiające catwalk.
Dostępny jest także wycinek z 1987 o dagestańskim catfishu (gatunek nurkującego kota skrzelowego).
Można też się dowiedzieć, co łączyło Brigitte Bardot i Anne Frank (nie zgadniecie!).
Wystawa przytłacza skalą i rozmachem. Wychodząc wyglądałem podobnie do żegnającego mnie posągu.
Jutro jadę spotkać się z orang utanami.
jestem Psem imperjalizmu.
No właśnie, co łączyło Brigitte Bardot i Annę Frank? To, że obie nie były kotami? Trochę to zbyt oczywiste.
mr makowski, byłbyś tu w straszliwej mniejszości. wychudzone, biedne rudzielce; choć: dziś widziałem jednego czarniawego niedużego zawadiakę.
vauban, szukałem błyskotliwego połączenia i znalazłem jedynie, że mąż. tzn. drugi mąż BB zagrał w Dziennikach AF. to już coś, prawda?
Obawiam się że nigdy bym na to nie wpadł.