Egoistycznie – owszem, lepiej.
No i dla tych wszelkich instytucji, które przecież tylko dokładają do naszego życia, jak za długo żyjemy i jeszcze dodatkowo chorujemy – to też, lepiej.
Ale jak się przypadkiem przytrafi, że ktoś nas kocha… to… czy na pewno temu komuś będzie lepiej?
“Lepiej byś się w ogóle nie narodził, ale skoro już żyjesz, to lepiej dla ciebie, żebyś jak najszybciej umarł”, jak powiedział bodajże jeden Sylen schwytany przez bodajże Midasa i poproszony o wyjawienie Wielkiej Tajemnicy Istnienia
Z perspektywy, “nic” nie powinno być gorsze od “coś”, ale problem (jak zwykle) tkwi w szczegółach – a tych w “coś” jest zdecydowanie więcej. W dodatku niektórzy, jak @Radek, dodają do “coś”, w sposób całkowicie nieuzasadniony, szczegóły nieistniejące, a więc należące do domeny “nic”. Po skróceniu, równanie się oczyszcza, co ułatwia rachunki i znacznie ułatwia życie. Chociaż utrudnia przechodzenie z jednej strony na drugą.
I tutaj nasuwa się pytanie o to, kto finansuje takie badania?
Bo podmiot badany, w opisanej sytuacji, ani nie odpowie, ani nie zapłaci…
Pojawiam się i znikam… i znikam…
Ostatecznie wszyscy połączymy się z prajedną… Ale którą? A czy kobiety (te nie-zorientowane na przykład, czyli generalnie prawoskrętne) połączą się z prajednym? Wszak niektóre religie odmawiają im do tego prawa.
Ano, lepiej.
Egoistycznie – owszem, lepiej.
No i dla tych wszelkich instytucji, które przecież tylko dokładają do naszego życia, jak za długo żyjemy i jeszcze dodatkowo chorujemy – to też, lepiej.
Ale jak się przypadkiem przytrafi, że ktoś nas kocha… to… czy na pewno temu komuś będzie lepiej?
Pozdrawiam,
Ewa
lepiej minimalizować takie przytrafienia.
a przecież w końcu i tak przestaniesz istnieć, prawda?
Przestanie istnieć jedynie moje ciało, nazwisko itd. Istota niekoniecznie :)
“Lepiej byś się w ogóle nie narodził, ale skoro już żyjesz, to lepiej dla ciebie, żebyś jak najszybciej umarł”, jak powiedział bodajże jeden Sylen schwytany przez bodajże Midasa i poproszony o wyjawienie Wielkiej Tajemnicy Istnienia
Z perspektywy, “nic” nie powinno być gorsze od “coś”, ale problem (jak zwykle) tkwi w szczegółach – a tych w “coś” jest zdecydowanie więcej. W dodatku niektórzy, jak @Radek, dodają do “coś”, w sposób całkowicie nieuzasadniony, szczegóły nieistniejące, a więc należące do domeny “nic”. Po skróceniu, równanie się oczyszcza, co ułatwia rachunki i znacznie ułatwia życie. Chociaż utrudnia przechodzenie z jednej strony na drugą.
I tutaj nasuwa się pytanie o to, kto finansuje takie badania?
Bo podmiot badany, w opisanej sytuacji, ani nie odpowie, ani nie zapłaci…
Pojawiam się i znikam… i znikam…
Ostatecznie wszyscy połączymy się z prajedną… Ale którą? A czy kobiety (te nie-zorientowane na przykład, czyli generalnie prawoskrętne) połączą się z prajednym? Wszak niektóre religie odmawiają im do tego prawa.
z niczym się nie połączymy, bo nie będzie zasięgu.
https://www.vontrompka.com/blog/2009/02/lim-bus/