Ha, ujmowanie zbędnych elementów utworu, redukowanie go do absolutnie niezbędnych jednostek znaczeniowych zawsze mnie fascynowała. Bawili się tym Japończycy, minimaliści poszli jak na moją małą główkę zbyt daleko, konceptualiści zbyt bardzo w swój własny kosmos… Dobry szkic jednak jest cały czas czymś, co mnie porusza, a szkic, który wyłania się dopiero po wytężeniu i rozciągnięciu wyobraźni na kilka stron – fascynującym? Dlaczego zatem miałbym się bać redukcji? Mam w sobie zaszczepić nieufność wobec szkicujcego, że jest kretynem albop działa w złej woli? :)
Ha, ujmowanie zbędnych elementów utworu, redukowanie go do absolutnie niezbędnych jednostek znaczeniowych zawsze mnie fascynowała. Bawili się tym Japończycy, minimaliści poszli jak na moją małą główkę zbyt daleko, konceptualiści zbyt bardzo w swój własny kosmos… Dobry szkic jednak jest cały czas czymś, co mnie porusza, a szkic, który wyłania się dopiero po wytężeniu i rozciągnięciu wyobraźni na kilka stron – fascynującym? Dlaczego zatem miałbym się bać redukcji? Mam w sobie zaszczepić nieufność wobec szkicujcego, że jest kretynem albop działa w złej woli? :)
nie no, vontrompka, jakis ty męski na tej foci … fiu fiu :P
heja jesteś z byt brzytki ale wiolete krecisz