Mój piękny panie, raz zobaczony w „Wall Street Journalu”
Piszę do pana otwarty post
Już mi lustrzanka z tym pana logiem trochę nie halo
Pora mi z innym dziś związać los
Mój piękny panie, nie chcę go pstrykać, prawda to czysta
Pan mą migawką grał w każdym śnie
Ale dziewczyna przez sieć nie może iść bez gratisa
Życie jest życiem – pan przecież wie
Już mi niosą torbę z *anonem
CD-ROMy czekają z muzyką
Komć do komcia od Bloksa po Onet
„Zuckerbergiem” stukają z czytnika
Jeszcze bonem sypną na szczęście
Chór ekantów fałszywie zaśpiewa
Złotą kartę mi wcisną do ręki
I powiozą mnie blogiem do nieba [razy trzy]
Mój piękny panie, od twych obietnic nie mogłam zasnąć
Więc ta faktura jest jak zły sen
I tak już eksem staję się trochę jakby znienacka
Ktoś mi okular zasłonił mgłą
E tam, ostatnia linijka się nie rymuje…
czy podobieństwo do osób i faktów jest przypadkowe? ;)
W serwisach Nikona nie ma żadnej litości (blues popularny)
(Najgorsze jest to, że czytałem do piosenki grającej mi w głowie.)