Spokojnie spływasz wąskim korytkiem teraźniejszości, czasem jednak trafiasz w miejsce, z którego widać odleglejsze perspektywy i inną skalę czasową. Okazuje się, że istnieją daty dalsze, niż dziś, jutro i najbliższy piątek: żeby się o tym przekonać, wystarczy wstąpić do lokalnego sklepu spożywczego. Jogurty proszą o konsumpcję do końca kwietnia, a ty uświadamiasz sobie, że to przecież niedługo i po cichu cieszysz się już na te ciepłe dni. Mnich ze swoim sekretem poczeka na ciebie nawet do końca majówki, ale jeśli się nim nie zainteresujesz – skona cichutko pod kolejną warstewką białej kołderki. I przypominasz sobie, że jego strawiony współbrat nie tak dawno zapowiadał nowy rok. Tuńczyk nurkuje puszką w okolice roku 2010: ważysz w dłoni metalową, przyjemnie ciężką konkretyzację abstrakcyjnie odległej przyszłości, jeden z nielicznych znaków, że coś będzie, a nie tylko jest. I że przecież – kiedyś się skończy. Albo nieoczekiwany błysk minionego: kefir, który zgubił się w swej temporalnej drodze do czyjegoś żołądka i zapomniany mruga z lady czarnymi kropkami cyferek: 28.03.2008. Znów czujesz, że tempus fucking fugit i zamyślony stajesz w ogonku do kasy.
Nic nie jest best after, nie licz więc na wartość dojrzewania, kumulację wartości. Konsumuj prędko, bacz jeno, by ktoś nie podsunął ci sztucznie odświeżonego produktu. Na przykład Johna Cleese’a, odmłodzonego o osiem lat. 1947 brzmi przyzwoicie, jeszcze przed granicą rozpadu i utraty zdolności kredytowej. 1939 ain’t no good for nobody, huh?
powiem tylko, że przez ostatni
tydzień obejrzeliśmy z marfą moją
chyba z 12 latających odcinków…
tak tylko…
na całe szczęście wieczność trwa,
bądź pozostaje…
dziś poczytałem prasę branżową, choć do branży nie należę. jednak z dziwnego powodu mam do niej dostęp, więc pasjami na sraczu czytuję…
otóż wynajęty do tygodnika owego branżowego na wierszówkę “dziennikarz” chciał sprawdzić jak sprawdzają się w jego branży ci, którzy dostali swoje pięć minut dzięki owej powyżej cytowanej mimochodem reklamie. czyli- czy skorzystali ze swoch 5-ciu medialnych minut włodarze Pcimia. tamteż pojechał, zaobserwował i napisał fatalny felieton, z którego wynika, że niestety- podupadająca 6-cio tysięczna gmina nie ma pieniędzy na rozreklamowanie się dzięki reklamie.
nie stać mnie na puentę tego komentarza, niestety. smutno mi jakoś.
ogonki sa fe!
Cleese jest rocznikiem ’39? Nie wiedziałem… :)
a podobno odmladzanie sie jest domena kobiet ;)
czego się nie zrobi dla reklamy…. skurczybyki…wszędzie spisek ;)
John Cleese rocznik 1939, czyżby Wunderwaffe?
Co się czepiasz Cleese’a, jeśli wyraźnie widać że to przerobiony zwykły dowód? Na tym też dowcip polega że dane są nieprawdziwe. Ale co ja się będę czepiał że Cleese miał szukać paszportu człowieka który akurat miał urodziny w ten sam dzień co on, przecież to dla Ciebie oczywiste.
oh, really? przerobiony?…
interesujące, że to paszport człowieka znacznie młodszego, a nie np. starszego.
ciekawe, jakie “parametry zdolności kredytowej” ma w owym banku 69-latek?
czy aby nie jest już nieco przeterminowany?…
i jak atrakcyjnie marketingowo wygląda taki (albo podobny) wiek w reklamie?
w polskiej reklamie wcale nie wygląda, bo rzadko który staruszek ma kaskę. natomiast- znowu mimochodem- mam dostęp do różnego rodzaju prasy zagranicznej. różnie profilowanej. otóż- są rynki, na których siła nabywcza emerytów jest dostrzegana, więc i kierowane są do tegoż targetu.
ale- jeszcze nie we polsze i długo jeszcze nie, widocznie nie ma zapotrzebowania. biznes jest biznes, zwłaszcza medialny.
może ja, gdy będę dwa razy starszy poczytam takie “Po sześćdziesiątce” z reklamą biur podróży, nowych nawozów na działkę tudzież o wyprzedażach jachtów? ;)
ale nie łudźmy się- kredytu to i tak nikt mi nie zareklamuje, zwłaszcza długoterimowego :(
btw. czy ktoś zna jakiś polskojężyczny portal internetowy dla ludzi po 60-tce? może pora zainwestować w taki sajt- jak udowodniono powyżej- wszyscy się w końcu zestarzejemy…
pokolenie neo też, że wreszcie spuentuję z gracją :D
kłaniam się trompka, dobre takie klimaty na wiosnę!
@emeliks: owszem, ktoś zna :) senior.pl i intersenior.pl to chyba dwa najważniejsze.
a jeśli chodzi o rynek, biznes, siłę nabywczą etc. ;) : seniorsklep.pl
osoby 50+ nie są w PL aż tak bardzo zapomniane jak mogłoby się wydawać.
@nia- widzisz, to z niewiedzy… i wcale się nie dziwię, że ktoś stara się zagospodarować ten rynek- za chwilę będzie ogromny!
ale- zwróć uwagę- nie ma tam reklam…
@emeliks: nie ma, co nie znaczy, że być powinny ;)
faktem jest, że polskich reklam kierowanych do osób starszych jest niewiele, ale przecież wiadomo, że u nas wszystko w “swoim” czasie, nawet jeśli po czasie… ;) starzenie się społeczeństwa nie jest żadną tajemnicą, więc prawdopodobnie w końcu ktoś zauważy, że seniorzy nie kupują tylko leków i kosmetyków przeciwzmarszczkowych… :)
w nawiązaniu: jestem skazany z przyczyn ode mnie niezależnych na słuchanie ~3h dziennie w samochodzie PR1 polskiego radia. tam właściwie nie ma reklam [no bo i być nie powinno przecież! toć to ostatni bastion niekomercyji w eterze!] ale te co są… są właśnie przeznaczone dla osób starszych. i- niestety- wysłuchiwanie po raz kolejny reklamy pasty utrzymującej w należytym ładzie sztuczne uzębienie jest groteskowo niesmaczne dla ludzi w moim wieku…
i jeszcze kuriozum, czyli cytat z reklamy radiowej w tymże radiu:
PANI: -ooooj!!! moje biedne nogi!
GŁOS z OFFu: -tak narzekają twoje biedne nogi.
bez komentarza.
mhm, czyli narzekamy, że za mało reklam dla seniorów, ale jak już jakieś są, to jednak nam się nie podoba, tak?
wiadomo, że ich forma często pozostawia wiele do życzenia, ale zareklamować z polotem krem do protez to też nie taka znowu prosta sprawa… ;)
ludzie w Twoim wieku, jakikolwiek by on nie był, prędzej, czy później też doczekają się sztucznego uzębienia, więc może nie ma sensu aż tak się zniesmaczać, co? ;p
poza tym, to działa w obie strony – niejedna współczesna reklama kierowana do ludzi młodych jest ‘groteskowo niesmaczna’ dla ludzi starszych. więc cóż.
@nia- taki lajf. żeśmy sobie pobredzili i wnioski wynikły z tego żadne: nisza jest zagospodarowana, reklamy są, jakie są i lepsze nie będą, każdy wreszcie wyląduje w piachu.
jedno tylko- reklama to oczywiście nie jest łatwa dziedzina- ale czemu nawet gdy zabezpieczona jest obecnością sławy jest tak mizerna? dlaczego jesteśmy atakowani żenadą [za wyjątkami jedynie potwierdzającymi regułę] i jakoś żadna agencja/ marketer nie ma ochoty na intelektualne bara-bara? czy NA PEWNO nie da się z wdziękiem i humorem, a zarazem rzeczowo i jednoznacznie zareklamować kremu do uszczelniania protez?
pytanie retoryczne, pozdrawiam
lansiarz
Przeciez to nieporozumienie. KOncepcja jest taka, ze John Cleese wzial czyjs dowod i wkleil swoje zdjecie zeby przekonac bank, ze jest Polakiem. To nie jego dowod i nie jego data urodzenia.
Votiak – p. komentarz nr 9 i kolejne
ŁAŁ – dostęp do prasy zagranicznej w XXI wieku…. jak się to robi?