„A jeśli”, pomyślał komisarz Kontrabaszczyński, wodząc wzrokiem za śmiesznym robaczkiem maszerujacym po słonecznych plackach na białym parapecie, „a jeśli to wszystko zdarzyło się tylko po to? Wielki wybuch, uformowanie cząstek, prawa fizyki, galaktyki, Słońce, Ziemia, cała ewolucja, powstanie człowieka, kultura, wojny, moi rodzice, moje wychowanie, moje szkoły, moja gówniana praca, moje zmęczenie, żebym, ja, Kontrabaszczyński, stał tu, znudzony idiotycznym przesłuchaniem i gapił się na chrabąszcza? Może to jest ta puenta całości, po to to wszystko?” Dmuchnął, ale owad odbił się od rantu i wrócił grzać się w słońcu.

Komisarz niechętnie odwrócił się, zerknął na podejrzanego, jak on się nazywa, coś jakoś -ak, ten odpowiedział pustym spojrzeniem. Gdzieś tam w jakimś garażu czy szopie, a może luzem na polu, w Opaczy, Raszynie, albo Dawidach, działa jakieś coś, co robi nic. W efekcie na południe od Warszawy znika coraz więcej wszystkiego – pieniędzy, ziemniaków, śmieci, dzieci, chleba i kamieni. Nieregularnie, ale coraz szybciej. Niedługo znikną Janki, potem cała Warszawa, ale to nie będzie koniec, w tydzień może nie być Ziemi, a potem już nie ma znaczenia, nie będzie czym odmierzać tygodni. I on, ten kostropaty rolnik spod Raszyna, może przecież coś wiedzieć. Co zrobił? Prawie nic – ktoś kiedyś widział, że włączył roztrząsacz obornika w odwrotnym ciągu, wciągnęło wronę, teraz mu się przypomniało, doniósł. Oczywiście kompletna bzdura, ale poszukiwania są zakrojone na szeroką skalę, w sąsiednich pokojach odpytują innych zafajdanych, jabolowych nihilistów. „Ostro, kurwa, ich, kurwa, brać, nie odpuszczać, kurwa” – starannie akcentując wszystkie przecinki zalecił inspektor de Ostoja Łoś. Bo strach jest, globalne zagrożenie, czy spytać sojusznika, a może nie, bo kto by chciał się tak ośmieszyć, coś znika, gdzieś znika, to może poszukajcie, kto szuka ten yes sir.

Myśl o pustce spojrzenia -aka, niezwykłej nawet jak na ten typ, odbijała się w głowie Kontrabaszczyńskiego jak piłeczka, ale postanowił wybić ją na aut. „No i jak?”, spytał, tamten tylko wzruszył ramionami. Komisarz westchnął. Nie chciało mu się dziś ratować świata. Odwrócił się do okna, chrabąszczyk dalej krążył po parapecie. Pochylił się nad nim, było w nim coś dziwnego, tak nie wyglądają zwykłe owady.

Pstryknął.

Robaczek trafił między kraty i wyleciał na ulicę.

Po komisarzu został tylko zapach przepalonego tytoniu i błysk w pustce oka, mały jak piłeczka na dalekim aucie.

a palmy gdzie?

inny raj, który możesz lubić, jest tutaj.

don't look back in anger

oczywiście, wiadomo

najmniejszy pomnik największego Polaka zostanie odsłonięty w późniejszym terminie

naprawa nieskończoności drutem to działanie twórcze, od którego możesz odliczyć 50% kosztów uzyskania przychodu i nie naliczać ZUS.

niezwykłe złudzenie. skoncentruj się na krzyżyku przez około całe życie. następnie. widzisz! jest jakieś "następnie"

pan Łucław ukończył kurs i zdobył uprawnienia pierwszoplanowej postaci obrazkowej. niestety, od dłuższego czasu nie mogę znaleźć pracy. rozesłałem CV do wielu rysowników i nic z tego. w tych czasach trzeba to załatwiać przez znajomości, układy  albo seks.

zeromandatowe okręgi wyborcze

człowiek: to brzmi dumnie. człowiek: to minie.

oryginalne zło w cenie dobra tygodniowe wakacje w raju gratis! kusisz, kusisz, a potem i tak wezmą z internetu podróbkę zrobioną rączkami aniołków.

Wstępne badania wskazywały, że być może faktycznie Polska spadła na Ziemię masłem do dołu.

Szybko pojawiły się szacunki kiloton śmietankowego kruszcu czekającego na wydobycie i stuleci, na jakie starczy złóż. Niektórzy snuli wizje jeszcze głębiej ukrytych pokładów szynki i sera, inni wyobrażali sobie konfitury i już szykowali się do wyścigu po koncesje. „Pan Bóg w swej nieskończonej dobroci odkroił szczodrą pajdę pachnącego, zakwaśnego, słowiańskiego chleba, suto ją omaścił i rzucił szerokim gestem, cóż, gdy Szatan, ten niedorobiony mgr fizyki, odwrócił ją w locie” – mówili niektórzy. Inni pytali, czy Pan Bóg na pewno kroił chleb w kształt granic z 1951 roku, ale i tych chłodnych racjonalistów porywał powszechny entuzjazm. Tylko najwięksi defetyści nieśmiało oponowali, że może to margaryna, ale zakrzyczano ich, że pewnie zaprzedali się wiadomo komu za 40 baniek judaszowego szmalcu. Sejm z Senatem uchwalili: całe wydobyte masło należy do Narodu. W odpowiedzi Naród wyszedł na miasto sugerując, że chciałby coś tym masłem posmarować, niekoniecznie metaforami obrosłą glebę ojczystą. „Niech smarują cia… ała!” – nie dokończył wysoki przedstawiciel Władz, właściwie już nieco niższy.

Kiedy więc w tej radosnej atmosferze wykonano systematyczne odwierty, a te nie dostarczyły żadnego masła, rozczarowanie było ogromne. Co prawda szybko znaleziono i ukarano winnych (defetystów, sąsiadów, krowy), ale w sumie sytuacja była niezręczna. Szczęściem, nawet wyimaginowane masło źle działa na pamięć: sprawa szybko ucichła. Tym bardziej, że astronomowie odkryli ogromny, blado połyskujący obiekt o dość regularnym kształcie, szybko zbliżający się do Ziemi. Spekulacjom nie było końca.

wenus pany ziemia żydy

no więc, jakie ma Pan doświadczenie w stwarzaniu światów? to znaczy na studiach mieliśmy takie laboratorium OK, na razie damy Panu tygodniowy staż panie Adamie, proszę pokazać Panu jego biurko dobrze, pani Ewo

to nie jest fajka. fajka. to jest fajka.

guzik hańby. głośnik wbudowany w urządzenie emituje okrzyk „Hańba” trzy razy. 8 wbudowanych głosów oburzenia, które znasz i lubisz. zainstaluj więcej przez port USB. wejście słuchawkowe doskonałe dla podróżujących. podziel się hańbą ze znajomymi dzięki integracji z Facebookiem i Twitterem. TYLKO TERAZ! w zestawie z paczką fochów jednorazowych aż do 1,77% taniej!