kiedy mogę wybrać: być chamem, czy kretynem, wybieram chama. na kretyna jestem zbyt nieśmiały.

przykro mi, pana życie ma obniżoną wartość, nie może go pan zwrócić w drodze wyjątku możemy zaoferować panu kupon rabatowy na sprawozdanie roczne towarzystwa przyjaźni polsko-indyjskiej koło w Płocku

narodowy program ostatecznego uniknięcia śmierci no, panie tumorku, dziesięć punktów karnych.

koniec wycieczki

a jeśli kliknąć, to widać 36 wybranych zdjęć, na miarę możliwości pstrykającego, bo niekoniecznie Barcelony.

ktoś je dostanie! (i parę innych)

salvadorowi dalí wąsy się urwali

k. kolumb wskazuje barcelończykom drogę do Indii Ameryki

owo ce morza. istotny składnik katalońskiej kolacji

trzy odrzucone projekty boiska fc barcelona picasso miró dalí

a tymczasem na razie było kilka zdjęć stąd, jeśli kto lubi zdjęcia, a nie widział.

pan Karol dbał o stanowczy imydż, ale koszty manicure'u rosły. żona była przeciw, a juz dawno nie mieli stołu, w który mógłby walnąć pan Karol.

dystans, jaki pokonała Polska w ciągu ostatniego roku

w pierwsze kilka minut roku dwunastego napisałem wierszyk:

rok 12

o roku ów, kto ciebie widział w Indonezji,
a przedtem nie ogłuchł od strzałów magnezji,
którymi niewinni rdzenni zdobią swoje niebo (od, kur**, pięciu godzin)
ty naszym potrzebom
nie bądź placebo.

no to jak?

halo? bestia? sorry, nie miałem cię w książce. objawienie - prawdziwa historia

św. Jan Ewangelista pochodzi z pięknej kolekcji sztuki gotyckiej w barcelońskim Museu Nacional d’Art de Catalunya, któregośmy zwiedzili pół, gdyż pierdołami jesteśmy.

Hiszpanie nazywają Katalończyków Polakami; myślałem sobie, jaką Barcelonę byśmy postawili, gdybyśmy w tym VI wieku – zamiast zatrzymać się nad Wisłą – doszli aż za Pireneje. i pomyślałem o innym ciepłym, pięknym miejscu, w którym czemuś nie udało się zbudować drugiej Katalonii. kto wie, czy nam też nie wyszłaby Tirana.

Pau i Pablo w jednym stali domu.

20121223-095320.jpg

Sagrada Familia, jak mnie się zdaje.

20121223-095343.jpg

myślę, że po wszystkim mógłby wyglądać jakoś tak:

pozostanie tylko coś na kształt województwa świętokrzyskiego (sprzed paru dni).
(przeziębieńczo. apsik. nie, apokalipsik.)
tymczasem, jak zwykle, lecę.
tym razem nie na koniec świata.

(ciekawe, jak bardzo będziecie womitować frazą “koniec świata” na koniec dnia.)

Mój piękny panie, raz zobaczony w „Wall Street Journalu”
Piszę do pana otwarty post
Już mi lustrzanka z tym pana logiem trochę nie halo
Pora mi z innym dziś związać los
Mój piękny panie, nie chcę go pstrykać, prawda to czysta
Pan mą migawką grał w każdym śnie
Ale dziewczyna przez sieć nie może iść bez gratisa
Życie jest życiem – pan przecież wie

Już mi niosą torbę z *anonem
CD-ROMy czekają z muzyką
Komć do komcia od Bloksa po Onet
„Zuckerbergiem” stukają z czytnika

Jeszcze bonem sypną na szczęście
Chór ekantów fałszywie zaśpiewa
Złotą kartę mi wcisną do ręki
I powiozą mnie blogiem do nieba [razy trzy]

Mój piękny panie, od twych obietnic nie mogłam zasnąć
Więc ta faktura jest jak zły sen
I tak już eksem staję się trochę jakby znienacka
Ktoś mi okular zasłonił mgłą

uwaga dzieci - gad zje cię

kierunek modlitwy

Pan Mikołaj po odmrożeniu sobie ucha używa mintaja jedynie w trybie głośnomówiącym. Jakie są wady mintaja? Szybko się psuje. A zalety? Nie ma ości.

Manfred w Opolu jest autochtonem. Manfred w Opolu jest autokarem.

por. Alojz