byłem na polskiej riwierze, właśnie teraz, kiedy jest jeszcze wyraźniej polska niż riwierska, kiedy kolory zwiędnięte czekają na nowy sezon, nowych ludzi. się zmienia, i to bardzo dobrze, że nowe blachodachówki, gipsogładzie i baumokostki, ale właśnie ta chęć bycia czymś więcej, tym resortem ze spa w villi, jest najbardziej wzruszająca. i szczera. ale czy kiedy kolory się rozwiną, a tłumy zafalują, będzie bardziej riwiersko? a może bardziej polsko? w każdym razie chyba jednak nieznośnie.
i rybitwy lubię tam bardzo. o rzucane im okruchy tłukły się jakoś bardziej refleksyjnie — wiadomo, święto zadumy.
oraz rozpad lubię. a rozpad i transformacja Kolebki naszej Wolności są tak efektowne, że nie wiadomo, co fotografować. gdzie obrócić głowę, tam formy, detale. tyle tego, że każde pstryknięcie staje się nudne. trzeba by się znów wybrać. i znów. jeśli Przewodnikom się nie znudzi.
chociaż przecież znów będzie słońce. i dwa serca. to taki pozytywny akcent ze Stoczni.
trzy zdjęcia nadmorskiej przygasłości już wrzucałem na Raza, dla porządku: raz, dwa, trzy.