to przez powódź

to był okropnie nudny wieczór

Wielkimi krokami nadchodzi pierwsza wielka impreza w naszym kraju – Euro 2012. Im bliżej do turnieju, tym bardziej wszyscy drżą na myśl, jakie wrażenia wywiozą z Warszawy kibice i czy jest choć cień szansy, że nie będą się z nas śmiać.

Problemem wskazywanym przez wszystkich jest chaotyczne centrum miasta, pani Prezydent zleciła więc Wydziałowi X znalezienie odpowiedniego rozwiązania. Jak mówi szef Wydziału, Bogusław Klinendnit, planowany jest zakup serii taktycznych ładunków jądrowych, które będą odpalane w centrum stolicy w momencie przybycia większych grup kibiców. – Osiągniemy kilka korzyści: kibice oślepiani wybuchami nie będą patrzeć w stronę centrum, odpady popromienne i same eksplozje zniechęcą ich do przebywania w okolicy, a ci, którzy się tam jednak jakoś dostaną, na pewno nie wrócą do domów z fatalnymi wrażeniami – uspokaja pan Bogusław i dodaje: – A na koniec imprezy centrum będzie wreszcie oczyszczone.

Bardzo istotne jest takie kierowanie ruchem kibiców, aby nie dostrzegli innych wstydliwych mankamentów miasta, na przykład niedokończonych inwestycji. Ruch kolumn kibiców po najpiękniejszych buspasach (głównie do i z lotniskowca) sterowany będzie przez policję konną wyposażoną w przecudnej urody granatniki, ale nie wszystko da się ominąć. Ratusz przewiduje znaczne kwoty na zamaskowanie niedokończonych budynków i wykopów za pomocą stosownie powiększonych reprodukcji słynnych polskich malarzy (w niektórych wypadkach możliwe będzie zastosowanie oryginałów). – Nie tylko zasłonimy to, co wstydliwe, ale też z dumą podkreślimy to, co wartościowe – cieszy się jak dziecko Bogusław Proper z Wydziału Upiększania. – Naprawdę nie musimy mieć kompleksów, nasze malarstwo spokojnie może wisieć w toalecie niejednego europejskiego domu – dodaje.

Wielu inwestycji komunikacyjnych nie uda się zakończyć, miasto planuje więc ukrasić przynajmniej te ulice, które będą w użytku w trakcie imprezy. – Planujemy uporządkować kwestię znaków drogowych – mówi Bogusław Ostrzegawczy z Wydziału Dróg. – Chcemy poustawiać wszystkie znaki według kolorów i rozmiarów, a znaki poziome ułożyć w estetyczne wzory. Osiągniemy w ten sposób znaczny uzysk na uestetycznieniu miasta, a kibice zmuszeni do większej uwagi na drodze nie będą zerkać na otoczenie – uzupełnia pan Bogusław.

O skandalicznym nieporządku w naszych sieciach komputerowych wiemy wszyscy. Impreza w dużej mierze toczyć się będzie w sieci, komentatorzy i zwykli widzowie będą sycić świat swoimi myślami od przysłowiowego pierwszego gwizdka sędziego, nie wolno więc dopuścić do kompromitacji. Bogusław Przemo z Wydziału Sumy Kontrolnej zdradza nam pierwsze detale planowanych działań: – Nie może być tak, że jedynki i zera przeplatają się bez ładu i składu. Nasi informatycy będą wiązać jedynki w pęczki i tak je przesyłać. Każdy ciąg jedynek będzie kończony dwójką, dla lepszej orientacji odbiorcy. Zer nie będziemy przesyłać, bo po co przesyłać nic – śmieje się pan Bogusław. – Dołożymy wszelkich starań, by komunikacja internetowa nie przyniosła wstydu Warszawie – zaznacza na koniec.

Co jednak z tymi, którzy mimo wszystko nie będą potrafili pozbyć się poczucia zażenowania? Bogusław Wyparło, psycholog miejski, uspokaja: – Wstyd jest dobry. Nie trzeba się wstydzić wstydu. Żenada jest niezbywalnym elementem naszej natury, zabijanie jest w sobie to zabijanie części każdego z nas. Tej części, z której także powinniśmy umieć czerpać dumę. Oczywiście, Ratusz zdaje sobie sprawę z tego, że nie każdy będzie umiał sobie poradzić, planuje więc stworzyć kryzysowy zespół psychologów, którzy w trakcie imprezy świadczyć będą nieodpłatnie usługę masażu rozluźniającego w klubie Merylin.

Jeśli wszystkie te plany faktycznie uda się wprowadzić w życie, nasze miasto będzie świetnie przygotowane do mistrzostw. Reszta w nogach naszych piłkarzy. Trzymamy kciuki!

nowa duchowa formuła, lżejszy rachunek sumienia; nowy jeszcze lepszy bóg; przebacza do trzech razy szybciej niż zwykły bóg; tylko teraz trzy osoby + dwie gratis; 85% ciężkich grzeszników nie może kłamać

słyszysz robisz masz

b-45: zakaz przemijania; best before

piksel z cudownego obrazka dziś nawiedził twoją matrycę. Liczni świadkowie potwierdzają, że obrazek był naprawdę cudowny. Zmienił oblicze ziemi, wielu zwykłych ludzi uczynił odpornymi na pokusę zjadania surowych zarodków oraz nawrócił ostatnie bobry. Niestety, siły zła spowodowały, że autor nie zrobił kopii zapasowej, a następnie podstępnie spaliły mu prawie cały dysk twardy. Pozostał tylko on, niemy świadek.  Teraz i ty możesz cieszyć się mocą piksela i to nie tylko na monitorze! Wydrukuj go, wytnij i noś tam, gdzie czujesz największą słabość (np. portfel, majtki, czapka).  Kopiowanie i wklejanie piksela zabronione. Na monitorach CRT może wywoływać działania niepożądane.

przepraszamy! zapowiadany kandydat na skarpetkę spruł się. w zamian zaprezentujemy państwu kilka największych otworów fryderyka szopena! przez trzy czarne dziurki brzmią moje mazurki. font chopin script.

100 powodów dla których seks jest lepszy od wymyślania powodów, dla których seks jest lepszy od

rozmowa z majtkami, które widziały wiele. na prośbę rozmówcy utrudniliśmy jego identyfikację i zniekształciliśmy głos. czy podczas ostatniego prania działo się coś niepokojącego? trochę się zdziwiłem, kiedy Kalesson założył pończochę. ale myślałem, że to takie odwirowanie. w następnym odcinku o kryzysie współczesnego dziewiarstwa porozmawiamy ze skarpetką podobną do kandydata na kalafiora.

o co chodzi w tym obrazku? o, to wielka tajemnica. ale modlimy się o łaskę puenty.

pan piotr był wysokim, dobrze zbudowanym człowiekiem wyciętym z papieru. po bokach miał nawet kilka czarnych pasków pozostałych po przerywanej linii prowadzącej nożyczki. papier był gruby, solidny, bristol właściwie. trochę zszarzały i przybrudzony gdzieniegdzie, trochę rozwarstwiony przy krawędziach od wilgoci — bo trudno zachować idealny fason w naszym deszczowo-umiarkowanym klimacie, nawet jeśli się ma elegancko laminowane buciki — ale wciąż sztywny i niepozaginany.

papierowa konstrukcja pana piotra nie oznaczała jednak braku trójwymiarowości, tej, w pewnym sensie, niejako, mówiąc wprost, jakby głębi. ręce pana piotra były łagodnie wygięte w kierunku rozmówców, nogi – pozornie w wiecznym ruchu, stabilizująco odchylone do przodu i do tyłu. i jeszcze doklejone z przodu zawadiacko odstające kieszonki, w których pan piotr nosił drobne i kluczyki do swojego samochodu z czarnego papier-mâché. nie zmienia to faktu, że pan piotr był raczej pozbawiony profilu, co utrudniało mu nieco komunikację.

pan piotr miał wielu kolegów i koleżanki i większość z nich była podobna do niego. różnił się jednak coraz bardziej od młodszych, których z każdym rokiem było zresztą chyba coraz więcej. młodzież współczesna wydawała się panu piotrowi kredowo gładka; a była też szybciej formowana, bo już nie wycinana, ale odrywana wprost z perforacji i w związku z tym lekko poszarpana na krawędziach. nie wiedzą, co to inicjacyjny ból, myślał pan piotr, jak to jest, kiedy nożyczki wbijają się w głowę, żeby otworzyć powieki albo wydobyć pierwszy dojrzały krzyk. teraz mają łatwiej, starczy lekkie naddarcie – i, o proszę, już wachlują perforowanymi powiekami, już się szczerzą w ząbkowanym uśmiechu.

moglibyśmy tu opowiedzieć historie miłości pana piotra. do kobiety-maestro, wyciętej z plastiku, do kobiety ostrej jak brzytwa albo do kobiety-racucha-z-cukrem, trochę tłustej, ale bardzo słodkiej. moglibyśmy, ale nie opowiemy, bo byłyby to historie smutne i bez happy-endów, ponieważ projektant pana piotra wykonał go od razu w spodniach i nie przewidział istnienia penisa.

komis autorefleksja. skup i sprzedaż samowiedzy, zamiana osobowości, leasing superego, raty bez traumy, bezpłatna samoocena, ubezpieczenia OM, kompleksowa opieka w systemie „Mieć czy Być”. z jaźnią wyraźnie raźniej!

W 1:05 filmu widać wyraźnie, jak rosyjski twardy znak bezwzględnie gwałci i dobija bezbronne polskie znaki diakrytyczne (szczególnie ogonek).