Rozbudowa lotniska na Okęciu przeciąga się coraz bardziej, a ruch lotniczy wciąż rośnie. Ponieważ istniejące lotnisko nie mieści już pasażerów, władze miasta w porozumieniu z rządem zaproponowały rozwiązanie alternatywne – obsługę części ruchu przez lotniskowiec wodowany na Wiśle. – W ten sposób nie tylko odciążymy przeładowane lotnisko, ale także skrócimy czas połączenia pasażerów z centrum miasta – zapowiada Mirosław Mig, sekretarz stanu w Ministerstwie Lotniskowców.

– Faktycznie, umieszczenie lotniskowca ma sens, ale tylko w wypadku lokalizacji centralnej, czyli między mostem Średnicowym a Świętokrzyskim. Wtedy lotniskowiec byłby obsługiwany przez istniejącą już infrastrukturę tramwajów wodnych – zaznacza Roman Ił z Portów Lotniczych, które zarządzałyby lotniskowcem. Na taką lokalizację nie chce się jednak zgodzić prezydent Warszawy. Jak mówi Tomasz Jak z magistratu, tramwaje wodne nie wytrzymają takiego natężenia ruchu, natomiast w okolicach wsi Dębówka pod Górą Kalwarią istnieje już teraz doskonały i mało wykorzystywany prom, którego operatorem jest Frontczak Jan, farmer na dwuipółhektarowym gospodarstwie położonym nad samą Wisłą.

Zasadnicze wątpliwości zgłasza jednak Kancelaria Prezydenta RP. – Pan Prezydent raczył wyrazić niebywale ogromne zdumienie, iż urzędnicy rządu zajmują się sprawą strategii ruchu lotniczego bez porozumienia z Nim – oświadczył Kichał Mamiński. – To ja odpowiadam za sprawy lotnicze – replikuje premier. – Poprosiłem pana ministra lotniskowców Darka Czartera o pilne zajęcie się tą sprawą, ponieważ takie prerogatywy przekazał mi osobiście Jezus Chrystus.

Wygląda na to, że tym sporem zajmie się Trybunał Norymberski. Niezależnie od jego werdyktu pozostaje kwestia sposobu przetransportowania lotniskowca do Warszawy. – Droga rzeczna odpada, lotniskowiec nie zmieści się pod mostami i nie sforsuje zapory we Włocławku. Sprawdzaliśmy to już z użyciem modelu ze styropianu w wannie pana ministra. Trzeba będzie przewieźć lotniskowiec w częściach i nadmuchać na miejscu, w stoczni warszawskiej – mówi Mirosław Mig. – A to, że stocznia do tej pory nie powstała, obciąża oczywiście poprzedni rząd – dodaje.

Pewne zastrzeżenia sygnalizują także eksperci od ruchu lotniczego. – Lotniskowce przystosowane są do przyjmowania myśliwców albo małych samolotów typu Cessna. Duży pasażerski odrzutowiec tam się nie zmieści – mówi Henryk Hornet, niezależny ekspert lotniczy. – To żaden problem! – zapewniają jednym chórem Mirosław Mig, Roman Ił i Tomasz Jak. – Planujemy zbudować armadę zeppelinów, które po podczepieniu pod odrzutowiec będą doskonałym punktem przesiadkowym do nowych F-16, a te wylądują już bez trudu. – Lokalizacja koło Góry Kalwarii ma jeszcze tę zaletę, że zeppeliny można zasilać etanolem produkowanym z jabłek rosnących w sadzie Frontczaka, co bardzo obniży koszty – zaznacza Tomasz Jak.

słuchawki inaczej:
emeliks, gospodarz oryginalnego sajtu netmuzyka z muzyką dobrą, darmową i legalną (sic!), zaprosił mnie do zaprojektowania okładki swojej najnowszej składanki z serii Niesencje. muzyka kojąca, wsysająca i wysysająca też nieco. gorąco polecam, poczytać, posłuchać i ściągnąć można sobie klikając na okładkę poniżej:

niesencja04_550.jpg

PS. mój numer jeden to “Shout”, stary kawałek Tears For Fears, tu w szczególnie odpłyniętej wersji…

łżeczka, dewilczyk, nużyk

Poniedziałkowy jogurt postanowiłem zakąsić sobotnim tekstem znanej filozofki, zawierającym, sądząc po tytule i zajawce – analizę elektoratu PiS. Doszedłem do drugiego zdania: W ciągu ostatnich dwóch lat nie udało mi się spotkać żadnego zwolennika PiS. Nie wiem więc, jak wygląda elektorat Jarosława Kaczyńskiego, ale coraz bardziej podejrzewam, że… i rozbrojony odłożyłem gazetę.

Ktoś złośliwy mógłby nazwać autorkę Karolem Mayem polskiej myśli politycznej. Ale ja taki nie jestem, więc tylko życzę pani autorce choć jednej podróży do kraju, o którym tak lubi pisać. Choćby na weekend. Kto wie, może to będzie wspaniała przygoda? Intelektualna?

that was so real

(“So Real“, Jeff Buckley, 1994)

obrazek nie bez powodu – w sobotę, 24-11-2007, jest zlot fanów JB. pierwszy i ogólnopolski. w Diunie (Warszawa!), od 20:00. po znajomości informuję, że warto być.

miedź brzęcząca cymbał brzmiący

cóż za żenująca sytuacja: śliska rozmowa w wozie policyjnym (czy przyjmuje pan mandat? — przyjmuuuuję, no co mam rooooobić….. — no to będzie trzysta — ech, duuużo, lepiej, żeby było mnieeej…) owocująca nieuchronną propozycją przerwania spisywania za ekwiwalent flaszki. której nie będzie, bo penitent stchórzył i zażądał oficjalnej pokuty. stchórzył nie dlatego, że uważa korupcję za odrażające zło absolutne (a jedynie za zło pomniejsze, dające się czasem usprawiedliwić), ale dlatego, że zwizualizował sobie ewentualne ciągi dalsze, wysnute z wieczornych fantazji na temat przygód posłanki S. “dane spisane, ma mnie w ręku – i kusi?” – pomyślał po prostu, pewnie głupio, ale propaństwowo w efekcie.

wyboista polska droga niemal szczelnie obstawiona fotoradarami, a w rzadkich przerwach – wyglądającymi zza krzaka patrolami, oferującymi odpust za cenę flaszki – zamiast wygodnej autostrady, wolnej od hasających dzieci i rowerzystów meandrujących na bańce. jechał nią ostatnio dwa lata temu, podobnie dziurawą, ale o ileż słabiej pilnowaną. i teraz zrozumiał, że, zaprawdę, dwa ostatnie lata nie poszły na marne.

zakaz.gif

zużyte źródło życia

do histe nawiązanie

sorry man

a miotła?

the economy, stupid. cuda, bucu

Kilka dni przed dymisją rządu premier Jarosław Kaczyński zarządził cofnięcie wskazówek zegarów. Decyzja premiera wzburzyła posłów PO i PSL negocjujących utworzenie koalicji rządowej. Politycy obu ugrupowań uważają to za minę podłożoną pod ich przyszły rząd.

– Rząd PiS przez dwa lata wstrzymywał rozwój kraju. Teraz rzutem na taśmę przyjmuje bezsensowne rozwiązanie, które będzie kosztować Polaków dodatkową godzinę – mówi Waldy Budzikowski (PO), typowany na ministra od czasu do czasu w rządzie PO-PSL. – To podrzucanie gorącego kartofla nowej ekipie.

– Nie gorący kartofel, tylko zgniły pomidor – precyzuje warzywną metaforę Waldemar Tiktak (PSL). – Premier powinien mieć trochę przyzwoitości i wstrzymać się przed dymisją z takimi decyzjami.

– Premier znów okazał się kunktatorem, niezdolnym do skutecznych działań – replikuje jednak Piotr Godzinowski (SLD). – Nasze ugrupowanie wielokrotnie postulowało cofnięcie wskazówek o co najmniej 20 lat. Niestety, panu premierowi bliżej do programu liberałów niż do potrzeb zwykłych ludzi.

Co na to premier? Nie wiadomo. Jarosław Kaczyński postanowił przeczekać burzę i przezornie wziął dwa dni urlopu. Premier spędza czas na ładowaniu akumulatorka do zegarka.

jestem rejem

fajnie, że wpadłeś