Poniedziałkowy jogurt postanowiłem zakąsić sobotnim tekstem znanej filozofki, zawierającym, sądząc po tytule i zajawce – analizę elektoratu PiS. Doszedłem do drugiego zdania: W ciągu ostatnich dwóch lat nie udało mi się spotkać żadnego zwolennika PiS. Nie wiem więc, jak wygląda elektorat Jarosława Kaczyńskiego, ale coraz bardziej podejrzewam, że… i rozbrojony odłożyłem gazetę.

Ktoś złośliwy mógłby nazwać autorkę Karolem Mayem polskiej myśli politycznej. Ale ja taki nie jestem, więc tylko życzę pani autorce choć jednej podróży do kraju, o którym tak lubi pisać. Choćby na weekend. Kto wie, może to będzie wspaniała przygoda? Intelektualna?

that was so real

(“So Real“, Jeff Buckley, 1994)

obrazek nie bez powodu – w sobotę, 24-11-2007, jest zlot fanów JB. pierwszy i ogólnopolski. w Diunie (Warszawa!), od 20:00. po znajomości informuję, że warto być.

miedź brzęcząca cymbał brzmiący

cóż za żenująca sytuacja: śliska rozmowa w wozie policyjnym (czy przyjmuje pan mandat? — przyjmuuuuję, no co mam rooooobić….. — no to będzie trzysta — ech, duuużo, lepiej, żeby było mnieeej…) owocująca nieuchronną propozycją przerwania spisywania za ekwiwalent flaszki. której nie będzie, bo penitent stchórzył i zażądał oficjalnej pokuty. stchórzył nie dlatego, że uważa korupcję za odrażające zło absolutne (a jedynie za zło pomniejsze, dające się czasem usprawiedliwić), ale dlatego, że zwizualizował sobie ewentualne ciągi dalsze, wysnute z wieczornych fantazji na temat przygód posłanki S. “dane spisane, ma mnie w ręku – i kusi?” – pomyślał po prostu, pewnie głupio, ale propaństwowo w efekcie.

wyboista polska droga niemal szczelnie obstawiona fotoradarami, a w rzadkich przerwach – wyglądającymi zza krzaka patrolami, oferującymi odpust za cenę flaszki – zamiast wygodnej autostrady, wolnej od hasających dzieci i rowerzystów meandrujących na bańce. jechał nią ostatnio dwa lata temu, podobnie dziurawą, ale o ileż słabiej pilnowaną. i teraz zrozumiał, że, zaprawdę, dwa ostatnie lata nie poszły na marne.

zakaz.gif

zużyte źródło życia

do histe nawiązanie

sorry man

a miotła?

the economy, stupid. cuda, bucu

Kilka dni przed dymisją rządu premier Jarosław Kaczyński zarządził cofnięcie wskazówek zegarów. Decyzja premiera wzburzyła posłów PO i PSL negocjujących utworzenie koalicji rządowej. Politycy obu ugrupowań uważają to za minę podłożoną pod ich przyszły rząd.

– Rząd PiS przez dwa lata wstrzymywał rozwój kraju. Teraz rzutem na taśmę przyjmuje bezsensowne rozwiązanie, które będzie kosztować Polaków dodatkową godzinę – mówi Waldy Budzikowski (PO), typowany na ministra od czasu do czasu w rządzie PO-PSL. – To podrzucanie gorącego kartofla nowej ekipie.

– Nie gorący kartofel, tylko zgniły pomidor – precyzuje warzywną metaforę Waldemar Tiktak (PSL). – Premier powinien mieć trochę przyzwoitości i wstrzymać się przed dymisją z takimi decyzjami.

– Premier znów okazał się kunktatorem, niezdolnym do skutecznych działań – replikuje jednak Piotr Godzinowski (SLD). – Nasze ugrupowanie wielokrotnie postulowało cofnięcie wskazówek o co najmniej 20 lat. Niestety, panu premierowi bliżej do programu liberałów niż do potrzeb zwykłych ludzi.

Co na to premier? Nie wiadomo. Jarosław Kaczyński postanowił przeczekać burzę i przezornie wziął dwa dni urlopu. Premier spędza czas na ładowaniu akumulatorka do zegarka.

jestem rejem

fajnie, że wpadłeś

cisza cieszy

wybory 2007

bo chleba dosyć, lecz rośnie popyt na igrzyska

(“W co się bawić”, Wojciech Młynarski, 1967)