(a od pigułek odpadają nogi)
OSOBY:
Parys – popija Hellenę
Inspicjent – były zapaśnik
Pstrąg – drugiej świeżości
Kurtyna – jak to kurtyna
Parys: (w zbroi wbiega na scenę galopem i krzyczy do Kurtyny) Cóż to?! Agent! Bij, zabij agenta!
(dobywa szpady i w zapamiętaniu dźga Kurtynę) Ten sztych dukata wart! (dźga dalej)
Kurtyna: (podstępnie opada na Parysa)
Parys: (miota się okutany w Kurtynę, dźga powietrze wokół)
Inspicjent: (wbiega na scenę, wprawnym ruchem zakłada Parysowi nelsona) Kochany, znowu ci się sztuki popierdoliły. (wydobywa Parysa spod Kurtyny, wyprowadzając go mówi do widowni) A za bilety to, o takiego, wam zwrócimy. Jeszcze dopłacicie przy wyjściu.
Pstrąg: (cuchnie)
Kurtyna: (zrezygnowana spada na scenę)
ogólne OKLASKI
KONIEC
producent oferujący mi zupkę w proszku próbując mnie przyciągnąć, krzyczy na opakowaniu “młody czosnek!”. pobudza to moje kubki smakowe, dostrzegam jednak mniejsze literki – “smakuje jak” – i jak w kabarecie Dudek, “już za chwilę mija mi”. ktoś był na tyle trzeźwy, że w kraju, w którym kazdy każdego próbuje oszukać, zwątpił w bezlitosną rękę wolnego rynku karzącą oszustwo i odpowiednim urzędowym przepisem (niestety…) zmusił do jakiej takiej szczerości. polityka reklamującego się na billboardzie do takiej prawdomówności niestety nikt nie zmusi. “wygląda jak WIZJONER”, “mówi jak KOMPETENTNY” wraz z wypisaną (niech będzie, małymi literkami) listą konserwantów i barwników oraz poziomem IQ? no bo kto to kupi? kupią, kupią, nie taki syf kupują. ale przynajmniej byłby ślad szansy, że zrobią to świadomie.
nie, nie czuję się oszukany – mógłbym się tak czuć, gdybym wcześniej zakładał, że mówi się prawdę. tymczasem wiem przecież od dawna, że wszystkie te słowa są warte tyle, co banknot z waryńskim. są częścią rytuału, pozbawionego treści, ale, jak wiele rytuałów, utrzymującego się przy życiu siłą bezwładu. przecież nikt (nikt?) nie wierzy, że pewna cudownie odmłodniała pani rozwiąże problemy mojego miasta, a inny, podobno skuteczny menadżer z wizją, wybuduje tu jakieś mosty. wierzyć w szczerość tego przedstawienia, to jak wierzyć w realność postaci w commedii dell’arte. podobna umowność rządzi tym teatrem i podobna powtarzalność bawi publiczność. są tylko lepiej albo gorzej odegrane role poliszynela czy arlekina. gaże tylko nieco wyższe.
z nawyku i odruchu pójdę wybierać aktorów tego spektaklu (co za absurd! głosować na aktorów…), choć nie umiem sobie wmówić, że mój głos cokolwiek znaczy i że wybiorę jakichś lepszych, bo lepszych nie widzę. ta demokracja już umarła – w mojej głowie – i doprawdy nie wiem, jaki impuls mógłby ją reanimować. pozostała licha, nudnawa komedia, powtarzalna jak benny hill. nawet nie dell’arte – bo dell’arte znaczy – profesjonalna.
jeszcze parę aktów i zamieni się w tragedię.
smakuje jak krew (TM)
Duże ruchy masowe często mają do siebie to, że po upływie jakiegoś czasu, zwykle kilkunastu, dwudziestu lat, potrzebują dialektycznego przedefiniowania i zaprzeczenia swoim korzeniom. Nowy start inicjowany bywa po części przez uczestników pierwszej rewolucji, a po części przez tych, którzy na nią się nie załapali – bo byli za młodzi, zbyt strachliwi, albo po prostu siedzieli po drugiej stronie barykady. Owe dzieci i bękarty rewolucji sprytnie sterując sfrustrowanymi rzeszami tych, co w trzecim szeregu, zaprzeczając temu, co do tej pory same robiły, przenoszą rewolucję na kolejny etap rozwoju. Tak zrobił Stalin w połowie lat trzydziestych (przygotowując grunt od zabójstwa Kirowa w siedemnaście lat po Październiku), podobnie Mao wzmocnił swoją władzę w połowie lat sześćdziesiątych uruchamiając rewolucję kulturalną, a w Polsce w tym samym czasie – Gomułka, wykorzystując ruch “partyzantów”, zaatakował inteligentów i Żydów. Wszystkie te trzy zdarzenia łączy jedno: stary przywódca (w przypadku Stalina – w czasie przejmowania władzy przez partię zajmujący raczej drugorzędne stanowisko) konsoliduje swoją władzę odsuwając dotychczasowych towarzyszy, niszcząc dotychczasowe autorytety (będące zagrożeniem dla jego pozycji) i wysuwając na czoło młodych, żądnych władzy, bezwzględnych i absolutnie mu oddanych działaczy. Preferencje konsumpcyjne rewolucji okazują się być bardziej złożone, niż zwykło się powtarzać. Umiejętnie sterowana pozwala swoim dzieciom przeżyć i utrzymać władzę. Stalin i Mao zachowali ją do śmierci, Gomułka stracił ją w wyniku swoich późniejszych błędów.
Analogie są źródłem uproszczeń, bo pomijają to, co istotnie różnicuje sytuacje. Więc proszę ich nie szukać. I raczej patrzeć optymistycznie w przyszłość.
You say you’ll change the constitution
Well, you know
We all want to change your head.
Bo to ci naiwni Beatlesi okazali się wiecznie żywi, a dzieła smutnych panów walają się po śmietnikach.