czas wymieszanych znaczeń
czas kawy z pseudoeferdyną
czas wymieszanych znaczeń
czas kawy z pseudoeferdyną
(oczywiście parafraza parafrazy)
1. Breakout – Karate
2. Niemen Enigmatic
3. Komeda Quintet – Astigmatic
a na deser Asocjacja Hagaw & Andrzej Rosiewicz
moja muzyka prenatalna
Stałem w pełnym słońcu w samym centrum miasta. Takie spokojne piętnaście minut w mroźny poranek, nieoczekiwanie podarowana mi chwila, bo bank był jednak od dziewiątej. Naprzeciw głównego wejścia, na środku chodnika, leżał ptasi trup, chyba ex-gołąb: wysuszony albo zamarznięty, częściowo wypatroszony przez jakiegoś kota, z resztką flaków nieskromnie wystającą z brzucha i jakimś farfoclem udającym głowę. Łapy konwulsyjnie ściągnięte, chyba najbardziej żywe w tym truchełku. Musiał spaść z jakiegoś dachu, bo był zbyt nieświeży jak na niedawny koci łup, a raczej wątpliwe, żeby w tej pozycji spędził kilka dni. Obok trupa przechodziły co chwila kolejne bankowe urzędniczki, śpieszące na dziewiątą do biurek. Musiały go zauważać, bo nie dało się przejść inaczej niż tuż obok niego, nie dostrzegałem jednak oznak obrzydzenia, raczej jakiś cień lęku albo zupełną pustkę.
Wybiła dziewiąta, pan ochroniarz Władysław O. celebrując jeden z dwóch momentów w ciągu dnia, w których jest potrzebny, otworzył z klucza drzwi automatyczne. Wszedłem do ciepłego wnętrza, urzędniczki w dobrych humorach, bo z tulipanami na biurkach, odsyłały mnie jedna do drugiej, tak że w minutę poznałem całą obsługę oddziału. Załatwiłem swoją sprawę, wyszedłem na słońce. Obok ptaka leżała główka tulipana, urwała się widać z pobliskiego straganu i przyturlała tutaj. Gdyby doturlała się jeszcze bliżej, mogłaby robić za jego głowę. Popatrzyłem jeszcze raz i wydało mi się, że ukwiecony gołąb mruga do mnie zalotnie nieistniejącym okiem. „Samiczka”, cmoknąłem ze znawstwem i poszedłem w swoją stronę wzdłuż klombów – po brzegi wypełnionych zamarzniętymi psimi kupami – zdobiących centrum mojego słonecznego miasta.
Sprzed drzwi zniknęła mi przedwczoraj wycieraczka. Była mocno zniszczona, więc pewnie nie spełniała standardów wizualnych mojego superosiedla. Teraz moje drzwi kłują w oczy – jestem tu pewnie jedynym tak napiętnowanym mieszkańcem.
Pascha się zbliża, a ja sam sobie pierworodny. W tej postmodernie wszystko jest możliwe, więc wycieraczka może pełnić rolę krwi baranka, kto wie… Nie wiem tylko, czy ujdzie z życiem ten z wycieraczką przed drzwiami, czy raczej ten bez niej.
Na domiar złego dziś rano na zaśnieżonych szybach mojego samochodu ujrzałem dwa znaki Zorro…
(jak zawsze, dostaniesz zapałki i bonakwę…)
polecam ciekawy tekst o sraczce artystyczno-intelektualnej, właściwej dla radosnej i masowej twórczości webowej (w tym blogowej)
http://naukowcy.blox.pl/html/1310721,262146,13.html?890647
myślę jednak, że takiej twórczości (nazwijmy ją blożeniem) nie da się sprowadzić tylko do niebezpiecznego narcyzmu. Przede wszystkim nie jest zbyt niebezpieczna. Mam wrażenie, że jednym z najważniejszych jej aspektów jest autoterapia emocjonalna, być może blożenie jest dla wielu jedynym sposobem komunikacji własnych emocji, jedyną możliwą drogą autoekspresji. Jasne, że to zasyfia sieć, robi z niej jakiś intelektualny slums pełen licho skleconych myśli, jasne że grafomania miejscami wybija sprawniej niż niejedno szambo a lukier poklepywaczy “mógłby doprowadzić do wymiotów całe przedszkole”. Wiele przedszkoli. Ale może także pozwala funkcjonować wielu emocjonalnie nieporadnym osobnikom.
Blożenie to taka emocjonalna pornografia… można jej nie lubić, można ją omijać, choć czasem się nie da, bo za bardzo się rzuca w oczy – ale jednak nie warto z nią walczyć, bo zaspokaja jakieś dość intymne i mroczne potrzeby twórców oraz jakieś, może inne, odbiorców.
Moje i twoje też.
Poniższy obrazek kryje zagadkę na dobranoc. Połącz kreskami dwie osoby:
Missy Monroe (niezapomnianą gwiazdę czwartej części megaprodukcji “One in the Pink, One in the Stink”) oraz
Mister Jurka Marka (który jeszcze nie zagrał w żadnej megaprodukcji, ale marzy o zdabingowaniu Kevina Costnera w “The Untouchables”)
z odpowiednimi zapisami dźwiękowymi, na których możemy podziwiać jąkanie się jednego z bohaterów oraz silny orgazm drugiego.
Powiąż zatem akcję z dźwiękiem a dźwięk z osobą.
W nagrodę – specjalnie dla pierwszego z internautów, który rozwiąże tę trudną zagadkę – autor podrapie się pod pachą.
analiza off, synteza off
cytat z czatu Macieja Zakościelnego na onet.pl
+ refleksja Lili jak najbardziej a propos