I don’t wanna say good-bye
For the summer
Knowing the love we’ll miss
Let us make a pledge
To meet in September
And seal it with a kiss

(“Sealed With a Kiss”, Brian Hyland, 1962)

  Ideogram kierownika:

Biurko, fotel, korpus usztywniony na oparciu, ręce wzdłuż tułowia, wzrok tępo wbity w zegar.

Jutro znów do pracy.


rękopis znaleziony w saragossie….

Poznałem Suresha w pociągu Kanchipuram – Chennai. Młody chłopak, jakieś 20 lat, z wysypanym wąsem, nieśmiały ale ciekawy świata – zaczepił mnie, tak jak zaczepiały mnie setki innych, często upierdliwych Hindusów. Z nim się jednak gadało wyjątkowo miło. Okazało się, że studiuje informatykę, kończy jakiś poziom i niedługo będzie szukał pracy. Dojechaliśmy do Chennai, wysiadł dwie stacje przede mną, przedtem wymieniliśmy się mailami. To się często zdarza w drodze, ale tym razem już w kafejce w Chennai przeczytałem pierwszy list od niego. Gorąco przepraszał, że nie odniósł się do mnie z należytym szacunkiem, bo dopiero na końcu spotkania dowiedział się, że jestem od niego sporo starszy… w Indiach wiek bardzo silnie definiuje relacje między ludźmi, więc w kilku kolejnych mailach musiałem go uspokajać, że nic się nie stało i żeby dał spokój z tym “sir”… w końcu dał się przekonać.

Od tej pory pisujemy do siebie od czasu do czasu. Dziś dostałem od niego nowinę – dostał pracę, staż właściwie, w Tata Consultancy Services. W Indiach wszystko jest Tata, samochody, koparki, elektrownie, sieci komórkowe, firmy software’owe… to duży sukces tego chłopaka, bo firma jest ogromna i daje wielkie możliwości. Będzie pewnie robił ekrany jakiegoś systemu, po którym potem Ty, Czytelniku, będziesz sobie klikał, myśląc, że powstał w Redmond… Zatem tworząc nowy dokument w wordzie albo rysując schemat w visio pomyśl o ciepło młodym Sureshu, który gdzieś w odległym Chennai lepi dla Ciebie nowe, jeszcze lepsze formatki.

Powodzenia, Suresh!

czego liderem jest Hanna?

Mecz z Hanną wygrał więc przez nokaut techniczny pan Antoni Jankowski, którego ulotkę otrzymałem pod kościołem św. Krzyża.

Pan Antoni kandyduje z listy Domu Ojczystego, jest pracownikiem umysłowym Poczty Polskiej, założył także Związek Zawodowy Piast, “alternatywny w swoim działaniu do innych związków zawodowych”.

Mój kandydat ma bardzo szerokie plany, kilka tez do załatwienia to: [pisownia oryginalna]
– zniesienie opłat stałych za telefon, prąd i gaz gdyż to nie jest uzasadnione (tak rozumując to każdy z pracowników z tej samej racji powinien otrzymać w formie stałej opłaty na przykład 300zł);
– zmiana przepisów Kodeksu Pracy
– zmiana Konstytucji
– zmiana prawa polskiego
i na koniec najważniejsze: naprawienie krzywd.

Kandydat wywołał spazmy (wzruszenia) w moich trzewiach. Zagłosuję na niego a potem wymienię kartridż i kupię telefon w punktach wypisanych na końcu jego ulotki.

Chciałem zamieścić jakiś link do niego, jednak google twierdzi, że pan Antoni z Piasta nie istnieje… to co, do cholery, robi ta ulotka na moim biurku?

Codziennie wracając z pracy mijam jakże sympatyczną reklamę – na dużej planszy zarozumiale uśmiechnięty kogut prezentuje na tacy mniejszego kurczaka – zimnego, martwego i nieświeżego [sądząc po jego szaro-burym kolorze]. Gorąco poleca mi swojego ziomka [syna? córkę?] już obranego z piór i zdekapitowanego, a ja mam się skusić i zostawić parę groszy w lokalu, któremu patronuje. Zwykle pod barem jest już paru skuszonych dżentelmenów, w letnią porę ubranych w szorty i sportowe obuwie. Pożerają kolejnych kolegów tego dumnego kretyna, który niczego nieświadomy czeka w kolejce na rożen.

Myślę sobie, że paru polityków dziarsko budujących własną tożsamość na kolejnych trofeach – faktycznie lub pozornie tylko upolowanych konkurentach – może poczuć się w tym barze swojsko i całkiem na miejscu. Podobnie jak ich kolega z plakatu też nie myślą o szpikulcu, który kiedyś gładko przebije ich ciepłe ciałka – od odbytnicy po dziób. Twarz.

Stowarzyszenie Teatralne Remus i dzieciaki z praskich podwórek – 16 zdjęć zrobionych wokół dzisiejszych występów w Parku Praskim.

Kliknij na miniaturce żeby powiększyć w nowym okienku.