głęboko wstrząsnęło mną, gdy usłyszałem tę piosenkę śpiewaną dyszkantem przez pana w klubie gejowskiem:

Męska rzecz – dognać w biegu i uśmierzyć grzywy fal…
Nasza rzecz – stać na brzegu, stać i wierzyć i patrzeć w dal…

Jeszcze się tam żagiel bieli, chłopców, którzy odpłynęli,
nadzieja wciąż w serc kapeli na werbelku cicho gra,
bo męska rzecz być daleko, a kobieca – wiernie czekać,
aż zrodzi się pod powieką inna łza, radości łza.

Wczułem się po prostu i prawie zerwałem się z miejsca, mając tę pieśń na ustach. Zmiarkowałem się jednak w porę…

Ale zostałem poruszony wielokrotnie i do głębi, szczególnie – łakomymi spojrzeniami rzucanymi przez przystojniaków zza otaczających stolików. Na szczęście chronił mnie Adam. Bo N. miała zakaz dotykania.


pl. Piłsudskiego wczoraj

The Turtles, 1967

Pan odzyskujący dane pocmokał z zachwytem nad moim dyskiem: “Nooo tak spalonego to jeszcze nie widziałem…” Taaak….. Podjął walkę – a ja słono zapłacę za jego ewentualny sukces. Taki podatek od lenistwa i głupoty. A mój nowy dysk ma dość abstrakcyjną pojemność – 250GB…

przyjemnie mhm dość miło

nowa seria napojów z przerostem pleśniowym
do nabycia w dobrych lokalach w okolicach placu teatralnego

(kliknij, aby powiększyć w nowym okienku)

plac Powstańców Warszawy, Batalion “Kiliński” AK, coroczna zbiórka żołnierzy.

Rzeźbił pewnie miłośnik Lucasa.

Brakuje tylko żarówki w palcu, byłoby też nawiązanie do Spielberga.

Oryginał można zobaczyć w Szydłowcu.

byłem tam, czyli pod Szydłowcem, a nie tu. podobno nad Warszawą w tym czasie przetoczyła się burza wszechczasów… :0 tam – ani kropelki.

Polanka jest jednooką kotką. Oprócz oka straciła też przednie zęby, więc języczek samoistnie wysuwa się jej z pyszczka. Widać, że jest kotem po paru trudnych zakrętach życiowych. Odpoczywa teraz na wczesnej emeryturze, dobrze odżywiona i lśniąca. Duża kotka, pozbawiona trójwymiaru, przepełniona kocim wdziękiem, natrętnie prosząca o pieszczoty, odrabiająca deficyt poprzednich trudnych lat, a może nawet swoich wcześniejszych kocich wcieleń.

Polanka Jednooka odwiedziła mnie dziś nad ranem. Głośno zamiauczała, trąciła mnie nosem i kazała się głaskać. Po chwili ułożyła się na mnie i zaczęła ugniatać pazurkami mój brzuch. Obudziło mnie to, było już zupełnie jasno, półprzytomny rzuciłem okiem na budzik.. piąta.. na budzik.. czyli to tylko sen, jestem przecież w domu. Nie było przy mnie Polanki Szczególnej Kotki.