byłem w Maroku. bywa.
ale
zniżając się nad Mazowszem zobaczyłem coś naprawdę dla mnie nowego: czworokąty białego na ciemnym gruncie. nie śnieg, nie woda, więc – folia. kilohektary placków polietylenu czy innej agrowłókniny przykrywających to Mazowsze po (odległy) horyzont. grzeją glebę, zapobiegają robactwu, a więc i ptactwu. potargane przez wiatr, rozwleczone i dziurawe, w przyszłości z pewnością właściwie zutylizowane. będą z tego młode ziemniaczki. przecież wszyscy lubimy młode ziemniaczki, prawda?
kilohektary.
najważniejsze jednak, że już brzydzimy się słomkami do drinków i patyczkami do uszu.
lepiej pić szybciej i mniej słyszeć.
a potem zagrało diskopolo. przez woskowinę, jednak.
a potem zrobiłem pierwsze zdjęcie w Polsce.