01_brno_hawaii

02_brno_pwc

03_brno_panizokienka

04_brno_ama_brno_deus

05_brno_winston

06_brno_zblizeniekrancow

07_brno_applehead

08_brno_vaclavs

09_brno_brno_brno_hlavni

10_brno_shen

wszyscy jesteśmy zbudowani z pikseli. ale kiedy kończy się obrazek, myślimy: co dalej? i trochę jednak wkurwia, że odpowiedź brzmi: pamięć podręczna

odhaczone: laweta.

a było tak, że zaćmiło mi umysł ideą domku na kółkach, bo przecież co za cudowny pomysł, każdy marzył, a nigdy wcześniej nie miałem okazji, no i teść, co czasem niepokojąco przypomina Mirka Memowego Sprzedawcę Samochodów, mówi, słuchaj, ta karawelka jest zupełnie całkowicie zrobiona, wszystko, jedźcie, wypróbujcie (tu powinna włączyć się kontrolka, ale widać spalona), no to jedziemy (z córką teścia) zardzewiałym dwudziestotrzyletnim Samochodem Ludowym, rzężącym dwójką, chrupiącym trójką, którego jedyną zaletą jest to, że się w nim mieszczę zhoryzontalizowany, zamiast własnym, co Szwed płakał, jak sprzedawał, więc jedziemy, z wiatrem we włosach, bo bez klimy w trzydziestopięciostopniowym upale i nawet gdzieniegdzie dojeżdżamy, gdy wtem, nahle, przerwa na napój, z którego niespodziewanie robi się wiele butelek napojów niezbędnych dla uzupełnienia mikroelementów w trakcie forsownego poszukiwania autoelektrika.

więc zwiedzamy pobliski Vyškov, miłe, jakby wyludnione miasteczko i lądujemy w losowo wybranym z czterech hotelu, Penzion Sirius*, i zaraz zaglądam do regulaminu, bo ja lubię regulaminy, a tu cała książka, a w niej kartka luzem, piękny niedawny obrazek krajanki młodej, Zosi J., którą z tego miejsca wzruszeni pozdrawiamy.

Zosia J. z Warszawy

aha, w środku tego sennego miasta jest kawiarnia o zaskakującej nazwie (nie, to nie jest źle dobrany font, nie chodzi o ojca Ikara)

vyškov u pedála

samochód jest w rękach szefa warsztatu niepokojąco przypominającego Włodzimierza Czarzastego w okresie wąsatym. z pokorą czekamy na wyrok…

* pozdrawiamy sympatycznego recepcjonistę, który uratował nam kartę płatniczą oraz żołądki.

nie licząc tranzytów nie byłem w tym kraju ze 30 lat, czyli nigdy.
trochę się tu zmieniło, pewnie wszystko, przyjmę każdą wersję, bo zdegenerowane synapsy nie przechowały zbyt wiele. a okolice Ołomuńca (nie mogę się pogodzić ze słowem Olomouc) to dla nich z pewnością nowość.

odhaczone: smažený sýr, kofola z kija, serek roladka (ale mało śmierdział, więc to chyba nie Ten, ołomuniecki), za dużo piwa.

imageczescy cykliści lubią, jak jest trudniej

image
pejzaż antropozoficzny z Czeszką

imagereuse, recycle, revenge

image
są znaki

image
strach jest

imagebąbelki są

image
grubaś Maryjo, łasa, pełna
krem z tobą
i błogosyconaś ty między niejadkami
i błogosycon owoc żywota twojego je liczne ciastka trochę przypominające bajaderki.

image
był taki popularny nie tylko w Czechach album Beatlesów pt. “Please Please Me”

parapluj

popieram wszystkie opcje! prawie. ci odrażający zboczeńcy idą do piekła! odlepiło się. a, w sumie.

dlaczego jest raczej coś niż ktoś

to kiedy dostarczy pan swoje narządy? pojutrze. po jutrze. pamiętaj! jedna spacja zmienia niby dużo, ale właściwie to nic.

najważniejsze są stroje ludowe i odpowiedni kamuflaż

nieodróżniacz dobra od zła najlepszy w czopkach aplikuje rozmycie wygładza fałdy perforuje daimoniona umieszczać pośrodku

jechałem wczoraj obok wsi niewiesz. już wiem, że niewiesz jest i ty wiesz, że wiem. i wiesz, że niewiesz, ale niewiesz, że wiesz, nie wie. nic.

mam cel. lec mam.

epicykl prawem, nie towarem. heliocentryzm = ludobójstwo. czy nie wzruszają cię drobne rączyny bezbronnych planet?

womytacja i rzójwo obossity. jesteś czycięzwą

bądź smart sprzątaj po swoim homo wydzieliny mózgu są trujące i nieestetyczne kampania na rzecz jeszcze bardziej świadomych urządzeń