Hajfa. Szabat, więc dużo Rosjan i Arabów. Oraz Przedmiotów.
Hajfa. Szabat, więc dużo Rosjan i Arabów. Oraz Przedmiotów.
Proszę Państwa, co na tym zdjęciu jest nietypowe i niezwykłe?
Oczywiście, brak billboardów.
W Izraelu reklama wielkoformatowa prawie nie istnieje – i jakimś cudem gospodarka im nie upada, a 94% ludzi ma pracę.
A co, jeśli branża reklamowa jest w ogóle niepotrzebna?
Swoją drogą, wysokie podatki (najwyższy PIT – 48%, CIT – 25%) też im jakoś nie szkodzą. A co już szokujące, sklepy są zamknięte w szabat.
Co nie znaczy, że wszędzie jest Pięknie. Małymi szyldami i sklepami z badziewiem też można skutecznie obsrać rzeczywistość. Mam wrażenie, że celują w tym izraelscy Rosjanie, a może rosyjscy Żydzi, z kolei wyjątkowo brudno jest w dzielnicach ortodoksów; za to Arabowie, dla parytetowej równowagi, preferują ogólny chaos.
Niepokoje we Wschodniej Jerozolimie: młody Palestyńczyk obrzucił turystów granatami. Nikt z Polaków nie upaprał się miąższem.
Tymczasem pod Ścianą Płaczu znaczna liczba plastikowych krzesełek otoczyła ortodoksyjnych żydów.
Pod Kopułą na Skale zaobserwowano pokojowe prowokacje buddyjskie.
Na Drodze Krzyżowej™ młodzi mężczyźni cieszyli się życiem.
Delegacja UFO wyraża gotowość do prowadzenia negocjacji.
w tym hostelu jest ponoć piętnaścioro Polaków, razem z nami, drugie tyle wszystkich pozostałych. to nowe doznanie, tak ciągle przechodzić z defaultowego na polski. najwyraźniej nie całkiem świadomi swej liczebności kłócą się głośno w podgrupach, co przykre. oglądają też seriale albo animowane gify, to my. nie-Polacy nieprzytomnie nietrzeźwi snują się po korytarzu z butelkami wina w dłoni i mantrują “I like myself. I love myself.”.
w czasie szabasu w Tel Awiwie wszystko stoi. budynki też.
po szabasie, po piwie, po ciemku, idę, przewraca się na mnie biały rower, próbuję go złapać i łapię – ciemno ubranego, czarnego jak robusta Etiopczyka, który manewrując literalnie zlał się z tłem i wcale się nie wywracał. to kretyńskie, ale ich naprawdę nie widać, a może mam rasistowskie zmysły?
Tel Awiw trochę zaniedbany, starszymi miejscami ładny, nowszymi raczej bardzo niegustowny, zupełnie rozebrany z billboardów, obsypany napisami, których treści nawet nie mam szans się domyślić, obrysowany sprejem, oklejony wlepkami, czasem ten chaos jest bardzo ładny, a zawsze żywotny.